Pierwszy z pożarów wybuchł w minioną środę na południowy wschód od Sacramento. Ogień zniszczył tam dotychczas 80 domów i 50 innych budynków, ale zagraża kolejnym 6. tysiącom. Ponad 3800 strażaków walczy z żywiołem, który na razie jest opanowany tylko w 25 procentach. Całkowicie poza kontrolą jest drugi groźny pożar, który wybuchł w sobotę 150 kilometrów na północ od San Francisco. W ciągu kilku godzin ogień opanował tysiące hektarów lasu i zagroził kilku miejscowościom. 17 tysięcy osób musiało się ewakuować. Dotychczas spłonęło 100 domów, ale zagrożonych jest 9 tysięcy. Walka z ogniem jest bardzo trudna, bo w Kalifornii od kilku lat panuje susza. Sytuację komplikuje silny wiatr wiejący z prędkością ponad 50 kilometrów na godzinę, który szybko przenosi ogień. Takie warunki powodują duże zagrożenie dla strażaków. Wczoraj czterech z poparzeniami przetransportowano do szpitali. Łącznie oba pożary strawiły obszar o powierzchni 40 tysięcy hektarów.