Polska delegacja zorganizowała spotkanie z przedstawicielami Komisji Europejskiej, czeskiego przewodnictwa, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Holandii, Danii. Dowgielewicz powiedział, że właśnie w gronie czołowych unijnych uczestników światowych negocjacji klimatycznych Polska zagwarantowała sobie, że decyzje, jak i w jakiej wysokości wesprzeć kraje rozwijające się, przywódcy UE podejmą na kolejnych szczytach. - Uzyskaliśmy to, na czym nam zależało na tym szczycie - czyli po pierwsze, że w czerwcu Rada Europejska (szczyt) przedyskutuje już konkretne propozycje dotyczące tego, w jaki sposób UE ma finansować swoją ofertę zaadresowaną do krajów trzeciego świata w negocjacjach globalnych; po drugie - to Rada Europejska na jesieni podejmie decyzję o podziale obciążeń pomiędzy państwa członkowskie w tym zakresie - cieszył się Dowgielewicz. Przenosząc decyzję na szczyt, Polska gwarantuje sobie prawo weta. - Polska będzie miała możliwość pełnego wpływu na decyzje UE, UE będzie miała bardzo silny mandat na negocjacje globalne ze strony swoich państw członkowskich - powiedział szef UKIE. - Myślę, że jest to duży sukces na tym etapie, bo wszystkie zapisy proceduralne, na których nam zależało, uzyskaliśmy. Dysponując takim mandatem, UE pojedzie na grudniową konferencję w Kopenhadze, gdzie powinno zapaść międzynarodowe porozumienie o redukcji emisji CO2 po roku 2012 (tzw. post-Kioto). Sukces spotkania zależy od tego, czy - i za ile - kraje rozwijające się dołączą do wysiłków uprzemysłowionych potęg w walce ze zmianami klimatycznymi. Polska zabiega o sprawiedliwy podział unijnego finansowego wsparcia wysiłków najbiedniejszych krajów planety w dostosowaniu do zmian klimatycznych, redukcji CO2, walce z wylesianiem itd. - Mechanizmy finansowania nie będą wpisane we wnioski końcowe i my o to nie zabiegamy. Na razie mówimy, jak mogłyby wyglądać pewne mechanizmy, ale nie staramy się dzisiaj nikogo do jakiegoś konkretnego kształtu mechanizmu przekonać, choćby po to, żeby nie zniechęcać niektórych do naszego głównego celu. A głównym celem jest stwierdzenie, żeby na poziomie Rady Europejskiej, a więc jednomyślnie, co daje nam silną pozycję, podjąć taką decyzję przed Kopenhagą - tłumaczył przed rozpoczęciem drugiego dnia szczytu premier Donald Tusk. Powtórzył, że nie do przyjęcia byłoby uzależnianie ciężaru obciążeń finansowych od wysokości emisji, natomiast Polska mogłaby zaakceptować mechanizm zależny od PKB. - Podkreślam, że to tylko ilustracja - powiedział. Dowgielewicz zauważył, że na razie przyszły model finansowania walki ze zmianami klimatycznymi przez UE i inne państwa (USA, Chiny, Japonię...) w krajach trzecich jest nieznany. - Natomiast mamy w tej chwili wszelkie gwarancje proceduralne, aby Polska w tej rozgrywce swoje interesy podstawowe zabezpieczyła - powiedział. Organizacje pozarządowe domagają się od UE jasnych deklaracji, jak jest gotowa wesprzeć kraje biedniejsze w staraniach na rzecz redukcji emisji CO2. Ubolewają, że decyzji nie podjął już teraz szczyt UE. - Przywódcy UE spędzili większość czasu dyskutując nad wielomiliardową odpowiedzią na kryzys finansowy i gospodarczy, ale nie zobowiązali się do ani jednego centa europejskich pieniędzy, które UE musi wydać, by wesprzeć międzynarodowe wysiłki w walce z ociepleniem klimatu - ubolewa w komunikacie organizacja obrońców środowiska "Friends of Europe". Według szacunków Komisji Europejskiej do roku 2020 niezbędne inwestycje w krajach rozwijających się przekroczą 90 mld euro rocznie, a na całym świecie - 175 mld euro. Udział unijny szacowany jest na 20-40 mld euro.