Zagrożony jest termin głosowania nad akceptacją całego składu nowej Komisji (23 października), a nawet data 1 listopada, od kiedy nowa KE miała zacząć już funkcjonować. Poza nowym kandydatem z Francji, Parlament Europejski będzie jeszcze musiał przesłuchać nowych kandydatów z Rumunii i Węgier. Nawet szybka procedura oznacza, że potrzebne będą dodatkowe dwa tygodnie. W dodatku szybkie działania utrudnia konflikt, który zrodził się między instytucjami, czyli: Radą, Komisją a Parlamentem Europejskim. Prezydent Emmanuel Macron zrzucił winę za porażkę Goulard na szefową przyszłej komisji Ursulę von der Leyen. O wiele trudniej będzie więc teraz szybko działać, a terminy są napięte także ze względu na ryzyko bezumownego brexitu. W Brukseli już słychać, że komisja Jean-Claude'a Junckera może być zmuszona przedłużyć swój mandat, by uniknąć próżni instytucjonalnej i żeby ktoś przeprowadził Unię przez trudny moment ewentualnego brexitu. Odrzucenie kandydatury Goulard Komisje przemysłu oraz rynku wewnętrznego europarlamentu nie poparły w czwartek w głosowaniu za zamkniętymi drzwiami kandydatury francuskiej kandydatki Sylvie Goulard na unijną komisarz ds. rynku wewnętrznego. Teraz przewodniczący PE David Sassoli ma przekazać tę decyzję przyszłej szefowej KE Ursuli von der Leyen, a ta zdecyduje o dalszych krokach. Goulard nie dostała zgody po pierwszym przesłuchaniu w PE w ubiegłym tygodniu. Europosłowie byli niezadowoleni z jej odpowiedzi, szczególnie w sprawie domniemanego fikcyjnego zatrudniania asystentki, gdy Francuzka zasiadała w PE. Pytania w tej sprawie pojawiały się też w czasie czwartkowego, dodatkowego wysłuchania. Goulard powoływała się na domniemanie niewinności i zapewniała, że poda się do dymisji, jeśli zostanie w tej sprawie skazana. Jest to pierwszy przypadek, gdy kandydatka Francji na stanowisko komisarza została odrzucona przez Parlament Europejski. Katarzyna Szymańska-Borginon