Do popołudnia w niedzielę zidentyfikowano 18 z 19 ofiar śmiertelnych masowej paniki, do której doszło w sobotę w 150-metrowym tunelu prowadzącym na teren festiwalu muzyki techno w Duisburgu. Wśród zabitych jest 11 kobiet i ośmiu mężczyzn. Są to osoby w wieku od 18 do 38 lat. Oprócz Niemców zginęli też obywatele Holandii, Włoch, Australii, Chin, Bośni oraz dwie osoby z Hiszpanii. 16 osób zmarło na miejscu tragedii, a trzy kolejne - w szpitalu. 342 osoby zostały ranne. Jak potwierdził Kazimierz Fordon z konsulatu polskiego w Kolonii, wśród ofiar śmiertelnych nie ma Polaków. Na razie nie ma informacji, czy obywatele polscy zostali ranni w wyniku sobotniej tragedii w Duisburgu. Koniec z Love Parade Przedstawiciel organizatora imprezy Rainer Schaller zapowiedział na konferencji prasowej, że nie będzie kolejnych Parad Miłości. Znane na całym świecie festiwale muzyki techno odbywały się od 1989 r., początkowo w Berlinie, a od 2007 r. w Zagłębiu Ruhry. - Uczynimy wszystko, by pomóc w wyjaśnieniu tragedii. Love Parade zawsze była pokojową i radosną imprezą. Jednak zostało to całkowicie przysłonięte przez wczorajsze wydarzenia - powiedział Schaller na konferencji prasowej. - Z szacunku dla ofiar i ich rodzin Parady Miłości nie będą kontynuowane - oświadczył Schaller. - Ta katastrofa jest tak wstrząsająca, że trudno to wyrazić - powiedział burmistrz Duisburga Adolf Sauerland. W imieniu mieszkańców miasta wyraził współczucie rodzinom ofiar. Pytania o przyczyny tragedii Jak dodał, wszelkie pytania o przyczyny tragedii "są uzasadnione i trzeba na nie odpowiedzieć". Przestrzegł jednak przed wyciąganiem pochopnych wniosków. Władze przekazały policji na potrzeby śledztwa wszystkie dokumenty dotyczące organizacji festiwalu muzyki techno Love Parade. - Prokuratura w Duisburgu natychmiast wszczęła śledztwo - powiedział Detlef von Schmeling z prezydium policji w Duisburgu. 1,4 mln ludzi? Dodał, że nie może potwierdzić informacji, iż w sobotniej imprezie w Duisburgu wzięło udział 1,4 mln ludzi, jak informują media. Położony na powierzchni 230 tys. metrów kwadratowych teren, gdzie odbywał się festiwal, był przystosowany, by pomieścić średnio 300 tysięcy osób. Według szefa sztabu kryzysowego w Duisburgu Wolfganga Raabe, w chwili tragedii teren imprezy nie był jednak przepełniony. Zabezpieczało go 4000 policjantów. Koncepcja bezpieczeństwa podczas festiwalu zakładała kontrolowany dostęp na imprezę tunelem od strony południowej. Von Schmeling powiedział, że nie ma informacji, jakoby w jakiejkolwiek chwili w trakcie parady zamknięto wejście. Media relacjonowały, że ogrodzenia zamknięto przed godziną 17 z powodu przepełnienia. "Tłok, w którym trudno było oddychać" - Nie dysponujemy wiedzą, że w tunelu panował tak wielki tłok, iż musiało dojść do tej tragedii - oświadczył von Schmeling. W czasie, gdy nastąpiła katastrofa, policja miała otworzyć drugą rampę, przez którą możliwy był dostęp na teren imprezy. Tymczasem świadkowie zdarzenia mówili w relacjach, opisywanych przez niemieckie media, że w tunelu panował tłok, w którym trudno było oddychać. Wielu wdrapywało się po wąskich schodach na wiadukt, na stojący pod ścianą kontener oraz na konstrukcję słupa, na którym umieszczone były głośniki. Kilka osób spadło, co przyczyniło się do wybuchu paniki. Eksperci ostrzegali Von Schmeling potwierdził, że 16 ciał ofiar znaleziono na zachodniej stronie rampy przed tunelem, w tym 14 w okolicy metalowych schodów prowadzących nad tunel. Dwa ciała znajdowały się przy tablicy ogłoszeniowej koło wejścia. Jak pisze niemiecka agencja dpa, eksperci od początku ostrzegali, że ze względu na skomplikowany dostęp, teren starego dworca towarowego w Duisburgu nie nadawał się do organizacji masowej imprezy w rodzaju Love Parade. Przewodniczący krajowego związku zawodowego policjantów DPoIG Wolfgang Orscheschek zarzucił władzom miasta, że działały pod "presją materialnych interesów". Festiwal Love Parade odbywał się w ramach imprez promujących region Zagłębia Ruhry jako Europejską Stolicę Kultury i miał być jednym z najważniejszych wydarzeń. - Zarówno straż pożarna, jak i policja zgłaszały zastrzeżenia - oświadczył Orscheschek. W niedzielę na miejscu tragedii pojawiły się znicze i kwiaty.