W środę Parlament Europejski przyjął rezolucję o sytuacji w Polsce. Oświadczył w niej, że jest poważnie zaniepokojony, że faktyczny paraliż Trybunału Konstytucyjnego w Polsce zagraża demokracji, prawom człowieka i praworządności. Zdaniem politologa, rezolucja - wbrew temu, jak to przedstawia PO - nie jest jedynie uderzeniem w polski rząd. "Rząd jest państwa polskiego, więc jest to uderzenie w Polskę. Nie da się tego tak interpretować, że to jest aktywność jedynie w stosunku do rządu" - podkreślił. "Polityka międzynarodowa to system naczyń połączonych, ta rezolucja osłabi polską dyplomację, np. w kwestii Nord Stream II czy relokacji uchodźców. Polska pozycja negocjacyjna będzie słabsza" - tłumaczył politolog. Jego zdaniem, kolejną konsekwencją może być ewentualne osłabienie relacji polsko-amerykańskich. "Sojusz polsko-amerykański jest o tyle silny, o ile mamy silną pozycję w UE" - powiedział. Rozmówca PAP zwrócił uwagę, że negatywne konsekwencje przyjęcia rezolucji będą odczuwane również w kraju. Uważa on, że dokument ten "usztywni" obydwie strony sporu, który się w Polsce toczy. "Jedni poczują się wzmocnieni sojuszem międzynarodowym przeciwko rządowi polskiemu, drudzy zaś stwierdzą, że wynoszenie spraw na zewnątrz jest pewnego rodzaju zdradą. Trudniej będzie się porozumieć niż przed przyjęciem rezolucji. Powstaje pytanie, jaki jest prawdziwy cel jej przyjęcia? Czy taki, by politycy w Polsce się nie dogadali? Czy ci, którzy tak parli do tej rezolucji, chcieli rozwiązania konfliktu w Polsce, czy wręcz odwrotnie?" - mówił. W środę PE odrzucił poprawki do rezolucji złożone przez eurodeputowanych frakcji Zjednoczonej Lewicy Europejskiej/Nordyckiej Zielonej Lewicy, która chciała dodać do dokumentu zapisy o innych kwestiach budzących jej zaniepokojenie, m.in. o propozycjach zaostrzenia przepisów aborcyjnych. Rezolucja jedynie ogólnie nawiązuje do innych problemów. Drzonek nawiązał do tego faktu. Według niego, już sama próba "dorzucenia tych innych spraw", w przyszłości może nieść niebezpieczne konsekwencje, np. by w formie rezolucji na forum PE komentować inne wewnętrzne sprawy Polski. Skomentował także fakt poparcia rezolucji przez polskich eurodeputowanych. Jego zdaniem zachowanie takie należy zaliczyć do kategorii "wolno, ale nie wypada". "Niektórzy mogą jednak użyć terminu +zdrada+. Uważam, że jest to dalece niesmaczne, gdy wyrzuca się pewne sprawy na zewnątrz" - powiedział. "Patrząc na motywy takiej formacji jak PO, to myślę, że to taki dryf, który może doprowadzić tę partię na jakieś skały. Polacy generalnie nie lubią takich zachowań, które potocznie nazywa się donosicielstwem" - podkreślił.