Carlos, który naprawdę nazywa się Ilich Ramirez Sanchez, odsiaduje obecnie we Francji karę dożywocia za zamordowanie w 1975 roku w Paryżu dwóch francuskich policjantów i ich informatora. Prawo we Francji nie przewiduje kary śmierci. W czwartek sąd uznał go winnym współudziału we wszystkich czterech atakach, dokonanych w latach 1982 i 1983, i skazał na dożywotnie więzienie z możliwością warunkowego zwolnienia po 18 latach. 62-letni Ramirez nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Na zakończenie procesu wygłosił pięciogodzinną mowę końcową, wyraźnie rozkoszując się uwagą zebranych na sali osób. - Jestem żyjącym archiwum. Większość ludzi mojej klasy już nie żyje - powiedział Ramirez, który o sobie mówi, że jest rewolucjonistą z zawodu. Głosem przytłumionym przez silne emocje, terrorysta wspomniał wieloletniego dyktatora Libii Muammara Kadafiego, z którym łączyły go poglądy i który w przeszłości finansował ataki na państwa Zachodu. Kadafi zginął w październiku w nie do końca jasnych okolicznościach z rąk powstańców wspieranych przez lotnictwo koalicji zachodniej pod przywództwem NATO. Kilkugodzinną mowę Szakal zakończył okrzykiem: "Niech żyje rewolucja!". W wywiadzie z listopada dla jednego z wenezuelskich dzienników Ramirez przyznał się do przeprowadzenia ponad 100 zamachów, w których zginęło łącznie 1500-2000 ludzi.