Tragiczne wydarzenia rozegrały się pod koniec lipca w nocnym klubie na hiszpańskiej Majorce. 35-letni Tobias White został tam obezwładniony najpierw przez ochroniarza, następnie przez policję. Służby twierdzą, że 35-latek zachowywał się agresywnie, co wywołało reakcję ochrony, a następnie zawiadomienie policji. Funkcjonariusze dowodzą również, że mężczyzna był pod wpływem "kombinacji różnych narkotyków" i alkoholu. "Drugi George Floyd". Rodzina domaga się wyjaśnień Na stanowisko policji odpowiada rodzina 35-latka. Dysponuje ona nagraniami, na których widać, jak ochroniarz przyciska ręce do szyi mężczyzny. Późniejsze wydarzenia relacjonuje świadek. Jego zdaniem, Tobias White został brutalnie pobity przez policjantów. - Ciągnęli go po schodach, nie był w pełni przytomny. Rzucili go na ziemię. Trzech funkcjonariuszy pochyliło się nad nim. Kolanami dociskali jego szyję, byli brutalni. Później pojawiło się nad nim jeszcze więcej policjantów - opowiada. Na miejscu pojawiła się również służba medyczna. Już wtedy konieczna była reanimacja, którą uwieczniono na nagraniach, którymi dysponuje rodzina. Po pięciu dniach od opisywanych wydarzeń 35-latek zmarł na szpitalnym łóżku. Lokalna policja nie komentuje sprawy, twierdząc, że wyjaśnia wszystkie okoliczności. Rodzina zmarłego nie ma jednak wątpliwości, że policja była zbyt brutalna wobec mężczyzny. Matka Tobiasa White’a porównuje jego śmierć do George’a Floyda - czarnoskórego mężczyzny z USA, którego zatrzymanie przez policję również zakończyło się śmiercią. Wydarzenie poruszyło wiele osób, które wyszły na ulicę, by protestować przeciwko brutalności policji.