Wcześniej władze USA poinformowały o wykryciu chińskiego balonu szpiegowskiego w amerykańskiej przestrzeni powietrznej. Przedstawiciele Pentagonu oświadczyli, że zaprezentowali prezydentowi <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-joe-biden,gsbi,10" title="Joe Bidenowi" target="_blank">Joe Bidenowi</a> opcję zestrzelenia balonu, lecz doradzili powstrzymanie się od tego z uwagi na ryzyko, jakie spadające szczątki mogą stanowić dla cywilów. Biały Dom: To pogwałcenie suwerenności - Obecność chińskiego balonu szpiegowskiego w naszej przestrzeni powietrznej jest pogwałceniem suwerenności - powiedziała w piątek rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre. Incydent ostro potępił także szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken i odłożył zaplanowaną na najbliższe dni wizytę w Pekinie. Władze Chin w piątek wyraziły ubolewanie z powodu incydentu, twierdząc że balon służy celom naukowym i meteorologicznym i że zboczył z kursu przez przypadek ze względu na wiatr. Według urzędników Pentagonu ruch balonu nie jest zewnętrznie kierowany, jednak możliwe jest zdalne włączanie i wyłączanie aparatury szpiegowskiej.