59-letnia pielęgniarka, pracownica chrześcijańskiej misji, zaraziła się śmiertelnym wirusem w Liberii, w której obok Gwinei i Sierra Leone panuje obecnie epidemia gorączki krwotocznej. Pierwszy amerykański pacjent, lekarz Kent Brantly, który pomagał w opanowaniu epidemii, został przetransportowany do kraju w sobotę.Nancy Writebol z Karoliny Północnej będzie leczona w tym samym szpitalu w Atlancie, do którego przewieziono Brantly'ego. Oboje są poddawani eksperymentalnej terapii z użyciem leku, który nie był testowany pod względem bezpieczeństwa u ludzi - pisze agencja AP. W poniedziałek szpital Mount Sinai w Nowym Jorku poinformował, że w izolatce przebywa tam mężczyzna z wysoką gorączką i dolegliwościami żołądkowo-jelitowymi, który niedawno wrócił z Afryki Zachodniej. Został on poddany badaniom na obecność wirusa Ebola, ale raczej nie został zarażony - twierdzą przedstawiciele szpitala. Mężczyzna sam zgłosił się na izbę przyjęć. Zmarło 887 osób Według najnowszych danych Światowej Organizacji Zdrowia wirus Ebola spowodował w najbardziej dotkniętych epidemią - Liberii, Gwinei i Sierra Leone, a także w Nigerii śmierć 887 ludzi; ponad 1300 zostało zarażonych. Epidemia wybuchła w lutym w Gwinei, ale szybko przeniosła się do Liberii i Sierra Leone. Wirus, który wywołuje gorączkę krwotoczną, przenosi się przez krew i płyny ustrojowe. Niebezpieczne jest także dotykanie ciała osoby, która zmarła. Do symptomów choroby należą: gorączka, krwotoki wewnętrzne i zewnętrzne, a w ostatnim stadium choroby - wymioty i biegunka.