W Kijowie doszło we wtorek do zamieszek i starć. Według milicji, zabici to między innymi pracownik biura Partii Regionów, które było atakowane przez protestujących oraz trzech uczestników demonstracji, o których opozycja informowała już po południu. Europoseł Jacek Saryusz-Wolski obawia się wojny domowej na Ukrainie. - Sytuacja jest dramatyczna i powstańcza - tak deputowany skomentował starcia na ulicach Kijowa. "Bronimy swej Ukrainy" Tymczasem jeden z liderów ukraińskiej opozycji Arsenij Jaceniuk zaapelował we wtorek do Ukraińców, by się nie bali przyjść na Majdan. - Zostajemy tu, bronimy swego Majdanu, bronimy swej Ukrainy, bronimy swej przyszłości - oświadczył. - Widzimy, że ten reżim nie jest gotów do żadnych ustępstw. Widzimy, że ten reżim znów zaczął strzelać do ludzi. Chcą utopić Ukrainę we krwi. Nie ulegniemy ich prowokacji, lecz z Majdanu nie odejdziemy nawet na krok, nie mamy dokąd odejść - powiedział na Majdanie Niepodległości szef frakcji parlamentarnej partii Batkiwszczyna Arsenij Jaceniuk. "Może dojść do szturmu" Wcześniej inny lider opozycji, szef partii UDAR Witalij Kliczko twierdził, że może dojść do szturmu na Majdan. - Jesteśmy na Majdanie i nie damy im możliwości oczyszczenia Majdanu - podkreślił Jaceniuk. W środę, jak pisze Interfax-Ukraina, ma dojść do kolejnych rozmów między władzami a opozycją na temat uregulowania sytuacji w kraju. Cytowany przez tę agencję Witalij Kliczko powiedział, że choć ludzie nie wierzą w pozytywny wynik tych rozmów, "nie można w żadnym razie stracić okazji do rozstrzygnięcia sytuacji pokojowo, bez ofiar i rozlewu krwi".