W wystosowanym w środę liście do Obamy lekarze podkreślili, że jedynie strefa zakazu lotów może ocalić życie tych ludzi. Tylko w ciągu ub. miesiąca zaatakowano w Syrii 42 placówki medyczne, w tym 15 szpitali, w których pracują. "Dwa tygodnie temu cztery dopiero co urodzone dzieci udusiły się, kiedy wybuch odciął dopływ tlenu do ich inkubatorów. Ich życie zakończyło się zanim jeszcze naprawdę się zaczęło. Nie potrzebujemy łez, ani współczucia, nawet modlitw. Rozpaczliwie potrzebujemy strefy wolnej od bombardowań we wschodnim Aleppo, wstrzymanie ataków i międzynarodowej akcji, która zapewniłaby aby Aleppo już nigdy nie było oblężone" - napisali autorzy listu. Jak informuje Reuter, w środę miasto było celem ataku gazowego, zrzucono także bomby kasetonowe. Co najmniej 4 osoby zginęły a ponad 55 zostało zatrutych gazem. W ostatnim okresie walki o kontrolę nad Aleppo znacznie się nasiliły. Ugrupowania opozycyjne i sprzymierzeni z nimi dżihadyści przeszli do ofensywy i zablokowali główną drogę wjazdową do miasta od zachodu. Celem ofensywy jest przełamanie oblężenia Aleppo przez wojska rządowe, wspierane przez rosyjskie lotnictwo. Dowództwo rosyjskie zapowiedziało, że od czwartku obowiązywać będzie trzygodzinna przerwa w nalotach aby umożliwić dotarcie pomocy humanitarnej dla mieszkańców miasta. Jednak zdaniem ONZ taka przerwa będzie niewystarczająca bowiem powinna wynieść co najmniej 48 godzin. Według danych ONZ, ataki na szpitale i kliniki w Aleppo trwają w najlepsze a liczba zabitych i rannych cywilów rośnie z każdym dniem. Bombardowania cywilnej infrastruktury spowodowały, że ponad 2 mln ludzi jest pozbawionych prądu, wody i leków. Aby dotrzeć do nich z pomocą humanitarną - podkreślają eksperci ONZ - przerwa w walkach powinna trwać co najmniej 2 doby.