Terroryści są bardzo dobrze zorganizowani i uzbrojeni, a zakładników zmuszano, by nosili na sobie ładunki wybuchowe - tak brytyjski premier David Cameron opisał dramat rozgrywający się od środy na polach gazowych w Algierii. Islamscy rebelianci przetrzymują tam zakładników, którzy pracowali w położonym na Saharze kompleksie. W należącym do koncernów BP i Statoil kompleksie pracowało wielu obcokrajowców, m.in. Brytyjczycy, Francuzi, Kanadyjczycy, Norwegowie czy Japończycy. Niektórzy uciekli w czasie wczorajszgo szturmu algierskiego wojska. "Przez 40 godzin ukrywałem się w moim pokoju pod łóżkiem zastawionym deskami. Miałem jedzenie i wodę, ale nie wiedziałem, jak długo tam będę" - opowiadał francuskiemu radiu Europe1 Aleksandre Berceaux, pracujący na miejscu w firmie cateringowej. Z kolei irlandzki wicepremier Eamon Gilmore twierdzi, że algierska armia w czasie próby odbicia zakładników otworzyła ogień do pojazdów, w których siedzieli obcokrajowcy. Gilmore opowiadał o rozmowie z żoną jednego z irlandzkich zakładników, któremu udało się uciec. "Ona opisała tę ucieczkę jako przerażającą. Z tego, co mi powiedziała, jest jasne, że byli zakładnicy, którzy nie mieli tyle szczęścia, co jej mąż" - opowiadał irlandzki wicepremier. Brytyjski premier David Cameron oświadczył, że terroryści są dobrze uzbrojeni i zorganizowani. Cameron powiedział, że liczba Brytyjczyków, którzy są zagrożeni jest mniejsza niż 30. Stany Zjednoczone dopadną islamistów, którzy na wschodzie Algierii od środy przetrzymują niesprecyzowaną liczbę zakładników, w tym obywateli amerykańskich - zapowiedział w piątek minister obrony USA Leon Panetta. - Terroryści powinni wiedzieć, że nie znajdą schronienia czy kryjówki w Algierii, ani w całej północnej Afryce, ani nigdzie indziej. Ci, którzy dopuszczają się bezsensownego ataku na nasz kraj i naszych obywateli, nie będą mieli dokąd uciec - podkreślił Panetta. Była to pierwsza wypowiedź wysokiego rangą przedstawiciela amerykańskich władz od początku kryzysu - zauważa agencja Reutera. Według algierskiego rządu, w czasie akcji odbicia zakładników zginęło co najmniej czterech obcokrajowców, ale los wielu innych osób nie jest znany. Koncern BP poinformował, że ewakuowano już z Afryki setki pracowników firmy. Wcześniej malijski odłam Al-Kaidy oświadczył, że planuje kolejne ataki w Algierii i apeluje do Algierczyków o to, by trzymali się z dala od obcokrajowców. Od środy bojownicy kontrolują pola gazowe w In Amenas na pustyni. Informacje płynące z miejsca tragedii są skąpe i sprzeczne ze sobą, bo pola położone są na pustyni przy granicy z Libią, kilkaset kilometrów od jakichkolwiek zabudowań. Według ostatnich doniesień, dotąd zginęło 30 osób, w tym co najmniej czterech obcokrajowców. Nieznany jest los kilkudziesięciu porwanych.