Locklear powiedział z naciskiem, że siły zbrojne USA i ich sojusznicy powinni być w gotowości na wypadek, gdyby Phenian zdecydował się na atak. - Broń nuklearna w Korei Płn., jej program budowy balistycznych pocisków rakietowych, nielegalna sprzedaż broni konwencjonalnej i rozprzestrzenianie przez nią (broni masowego rażenia) pozostają zagrożeniem dla stabilności regionu i dowodzą konieczności posiadania skutecznej obrony przeciwrakietowej przez Amerykę - oświadczył dowódca floty Pacyfiku. Admirał przypomniał, że Korea Płn. trzyma znaczną część swych wojsk wzdłuż strefy zdemilitaryzowanej przy granicy z Koreą Płd., zajmując pozycje, które zagrażają bezpieczeństwu rozlokowanych w tym regionie oddziałów amerykańskich i południowokoreańskich. Stosowana przez Phenian "dyplomacja wymuszania (ustępstw) stwarza sytuację, w której możliwa staje się zła ocena (ryzyka)", co może doprowadzić do dalszej eskalacji napięcia na Półwyspie Koreańskim - powiedział Locklear. Admirał podkreślił, że Stany Zjednoczone "zademonstrowały już mieszkańcom regionu i przywódcom Korei Płn., że są zdolne i gotowe bronić naszego kraju(...), naszych sojuszników i naszych rozlokowanych w regionie wojsk". Locklear przypomniał, że marynarka wojenna USA wysłała w pobliże Półwyspu Koreańskiego dwa niszczyciele wyposażone w systemy obrony przeciwrakietowej, a podczas manewrów wojskowych prowadzonych wraz z Koreą Płd. nad terytorium tego kraju przeleciały dwa "niewidzialne" bombowce typu B-2. Ponadto na wyspie Guam rozlokowywany jest system obrony przeciwrakietowej THAAD. Locklear powiedział również senatorom, że siły zbrojne USA zestrzelą północnokoreańską rakietę balistyczną tylko wtedy, gdy zagrozi ona sojusznikom Ameryki lub jej terytoriom. - Ustalenie tego, dokąd kieruje się (rakieta) i gdzie trafi, nie zajmie nam wiele czasu - dodał admirał, podkreślając jednak, że "nie zaleca" zniszczenia pocisku, jeśli nie będzie on stanowił zagrożenia. Korea Północna ostrzegła we wtorek przebywających w Korei Południowej obcokrajowców, by zaczęli przygotowywać się do opuszczenia tego kraju na wypadek, gdyby na Półwyspie Koreańskim wybuchła wojna. W ostatnim czasie napięcie na Półwyspie Koreańskim znacznie wzrosło, m.in. za sprawą ponawianych przez Phenian gróźb pod adresem Korei Północnej i Stanów Zjednoczonych. W zeszłym tygodniu władze Korei Płn. zwróciły się do ambasad w Phenianie, aby rozważyły możliwość ewakuowania personelu dyplomatycznego. Twierdziły, że od 10 kwietnia nie będą w stanie zapewnić bezpieczeństwa ambasadom w przypadku konfliktu na Półwyspie Koreańskim. Wcześniej sztab generalny armii Korei Płn. informował, że "zbadano i zatwierdzono" atak na USA z potencjalnym użyciem broni nuklearnej. Według rzecznika sztabu wojna może wybuchnąć w najbliższym czasie. Eskalacja napięcia na Półwyspie Koreańskim rozpoczęła się od trzeciej północnokoreańskiej próby nuklearnej, przeprowadzonej w lutym. Rada Bezpieczeństwa ONZ zareagowała na to rozszerzeniem międzynarodowych sankcji wobec Korei Północnej. Phenian ogłosił, że nie będzie więcej uznawał kończącego wojnę koreańską rozejmu z 1953 roku ani pozostałych porozumień odprężeniowych z Seulem. Zagroził także rakietowym uderzeniem nuklearnym na Stany Zjednoczone.