Dotarli do zdjęć satelitarnych Białego Domu. "Obrazy są szokujące"
- Kiedy pierwszy raz usłyszałam o tym, pomyślałam, że to będzie coś wspaniałego - wyznała była współpracowniczka Melanii Trump, komentując remont wschodniego skrzydła Białego Domu. Teraz jednak Stephanie Grisham przyznaje, że jest zrozpaczona tym, do czego doprowadził Donald Trump. - Te obrazy są szokujące - ocenia, sugerując przy tym, że równie wielki wstrząs musi towarzyszyć też milczącej na razie w sprawie pierwszej damie.

Stephanie Grisham, pełniąca w przeszłości funkcję szefowej sztabu pierwszej damy USA Melanii Trump, o planie wybudowania w miejscu zburzonego skrzydła wschodniego Białego Domu sali balowej rozmawiała z telewizją CNN.
Była współpracowniczka Melanii Trump komentuje remont Białego Domu. "To łamie mi serce"
Jak wspomniała była bliska współpracowniczka Melanii Trump, plany amerykańskiego przywódcy, by dokonać daleko idących zmian w Białym Domu sięgają jeszcze jego pierwszej kadencji, przypadającej na lata 2015-2020.
- Prezydent chciał mieć więcej przestrzeni i wówczas uważałam, że to dobra koncepcja. Kiedy pierwszy raz usłyszałam o tym, pomyślałam, że to będzie coś wspaniałego - przyznała.
Opinia Grisham zmieniła się diametralnie dopiero niedawno, gdy ujrzała ona zdjęcia wyburzonego wschodniego skrzydła, które, jak stwierdziła, "łamią jej serce".
- To coś, czego już się nie cofnie. Chciałabym, aby zrobili to w o wiele lepszym stylu - oznajmiła.
"Te obrazy są szokujące". Trump realizuje dawne plany
Grisham wspomniała też czas, gdy Melania Trump prowadziła prace remontowe w okalającym Biały Dom ogrodzie różanym, wskazując, że pierwsza dama zawsze podporządkowywała się obowiązującym zasadom.
- Uzgodniła wszystko z komisją planowania i podjęła wszelkie kroki, aby zachować historyczne elementy. To wielka różnica - zaznaczyła.
Jak ujawniła, teraz nie może przestać zastanawiać się, co pierwsza dama myśli o trwającym aktualnie remoncie. - Te obrazy są szokujące. Jako obywatelowi trudno patrzy mi się na powiewającą w tle amerykańską flagę - oceniła.
Grisham nawiązała również do swojej książki, w której pisała, że Melania Trump, w porównaniu ze swoimi poprzedniczkami, nigdy nie miała szczególnej więzi z Białym Domem. Uważa jednak, że dla żony prezydenta USA, jako osoby przywiązującej wielką wagę do aspektów wizualnych, widok zdemolowanego Białego Domu też musi być wstrząsający.
W innym wywiadzie, którego była szefowa sztabu pierwszej damy USA udzieliła dziennikowi "The New York Times", stwierdziła ona, że Ameryka jest świadkiem "dosłownego niszczenia historii".
Kawałek historii runął w gruzach. Remont w Białym Domu
Skrzydło wschodnie Białego Domu to miejsce historyczne. Przez prawie pół wieku mieściły się w nim biura każdej kolejnej pierwszej damy i siedziba kaligrafów, którzy przygotowywali zaproszenia na oficjalne kolacje organizowane przez prezydentów.
W czwartek miejsce to zniknęło jednak po 123 latach pod stertą gruzów, a wszystko to na polecenie Donalda Trumpa. Amerykański przywódca postanowił postawić w jego miejscu salę balową o powierzchni 8,3 tys. mkw i wartości 300 mln dol.
To jednak nie wszystko, gdyż analiza zdjęć satelitarnych, do których dotarł "The New York Times" dowiodła, iż zniszczeniu uległy też ogród Jacqueline Kennedy i kolumnada wschodnia, w której mieścił się prezydencki teatr.
Sprawa wywołała oburzenie wśród obrońców zabytków i polityków z obozu demokratów. Szeroki strumień krytyki popłynął również ze strony byłych pracowników Białego Domu.
Źródło: CNN, The New York Times














