Obama wykorzystał doroczne orędzie o stanie państwa, by ogłosić, że USA wyszły z kryzysu gospodarczego, a on - mimo przegranych przez Demokratów jesiennych wyborów - nie zamierza składać broni w staraniach na rzecz poprawy życia klasy średniej. W wygłoszonym w Kongresie w nocy z wtorku na środę czasu polskiego orędziu o stanie państwa, szóstym, od kiedy objął urząd prezydenta USA, ale pierwszym przed Kongresem kontrolowanym w całości przez republikańską opozycję, Obama ogłosił "rozpoczęcie nowego rozdziału" po latach wojen i kryzysu gospodarczego oraz zapoczątkowanie inwestycji i długofalowych reform, które pomogą klasie średniej i najuboższym rodzinom. - Nie mam już żadnej kampanii do wygrania. Jedyne co chcę zrobić przez najbliższe dwa lata, to realizować ten sam plan, jaki mam od momentu, w którym złożyłem przysięgę - powiedział Obama, który wygrał wybory prezydenckie w 2008 r. opierając swą kampanię właśnie na obietnicach poprawy życia klasy średniej. Jednak - jak powiedział w orędziu - pierwsze lata jego prezydentury upłynęły na zmaganiu się z najgorszym od Wielkiej Depresji z lat 30. ub. wieku kryzysem finansowym . Obecnie - podkreślił - gospodarka nareszcie rośnie a deficyt budżetowy radykalnie zmalał. - Czy możemy zaakceptować gospodarkę, w której tylko części z nas wiedzie się spektakularnie dobrze, czy raczej zaangażujemy się na rzecz gospodarki, która generuje rosnące dochody i szanse dla każdego, który się stara? - pytał retorycznie Obama. Odpowiedź - jak powiedział - jest oczywista. - Gospodarka sprzyjająca klasie średniej działa, zwiększanie szans działa. Chodzi o gospodarkę - dodał - w której "każdy ma równe szanse, każdy wykonuje swoją część i każdy gra według jednakowych zasad". Najważniejsza propozycja dotyczy reformy podatkowej, która ma podnieść podatki dla najbogatszych Amerykanów oraz instytucji finansowych, w tym przywrócenie podatku spadkowego oraz zwiększenie z 23,8 do 28 proc. stawki podatku od zysków kapitałowych dla najbogatszych. Uzyskane w ten sposób dochody (ok. 320 mld dol. w ciągu 10 lat) niemal w całości zostałoby przeznaczone na wsparcie i ograniczenie obciążeń podatkowe rodzin o średnich i niskich dochodach. Obama przedstawił ponadpartyjny plan modernizacji infrastruktury kraju, który przewiduje m.in. szybszy, szerokopasmowy internet. W dziedzinie socjalnej prezydent chce zagwarantowania płatnego urlopu macierzyńskiego oraz siedmiodniowego zwolnienia lekarskiego w przypadku choroby dla wszystkich pracowników. - Jesteśmy jedynym rozwiniętym krajem na Ziemi, który nie gwarantuje płatnego zwolnienia lekarskiego lub płatnego urlopu macierzyńskiego do swych pracowników. 43 miliony pracowników nie ma płatnego urlopu zdrowotnego - powiedział Obama. Powtórzył też apel do kongresmenów o podniesienie federalnej pensji minimalnej: "Jeśli naprawdę uważacie, że można pracować w pełnym wymiarze godzin i utrzymać rodzinę za mniej niż 15 tys. dol. rocznie, to sami spróbujcie. A jeśli nie, to głosujcie za podwyżką dla milionów najciężej pracujących ludzi w Ameryce". Ogromna większość z propozycji Obamy wymaga zgody Kongresu, co oznacza, że ich realizacja będzie bardzo trudna. Ale źródła w Białym Dom przekonywały, że prezydent ma nadzieję, iż jego inicjatywy przynajmniej zmuszą Republikanów by też wyszli z jakimiś propozycjami dla klasy średniej. W części orędzia poświęconej polityce zagranicznej Obama mówił o konieczności "bardziej inteligentnego przywództwa" amerykańskiego na świecie, które łączy angażowanie sił wojskowych ze skuteczną dyplomacją. Wezwał Kongres do przyjęcia nowej ustawy uprawniającej go do prowadzenia wojny z dżihadystycznym Państwem Islamskim (IS). Dotychczasowe działania w walce z IS Obama podejmuje na podstawie ustawy przyjętej po zamachach terrorystycznych z 11 września 2001, ale wielu ekspertów uważa, że należy ją znowelizować. Obama podkreślił, że celem USA jest "ostateczne zniszczenie" IS, ale podkreślił, że zamiast angażować się w kolejną operację wojsk lądowych na Bliskim Wschodzie, USA przewodzą szerokiej międzynarodowej koalicji oraz wspierają umiarkowaną opozycję w Syrii. Obama odniósł się też do Rosji i konfliktu na Ukrainie. - W ub. roku, kiedy ciężko pracowaliśmy nakładając wraz z naszymi sojusznikami sankcje (na Rosję), niektórzy sugerowali, że agresja Putina była mistrzowskim pokazem strategii i siły. Cóż, dzisiaj to Ameryka jest silna i zjednoczona ze swymi sojusznikami, a Rosja jest izolowana, jej gospodarka jest w ruinie - powiedział. Prezydent zaapelował do Kongresu o rozpoczęcie prac nad zniesieniem embarga gospodarczego wobec Kuby po ogłoszeniu przez niego w grudniu początku normalizacji stosunków z Hawaną po ponad 50 latach izolacji. Potwierdził, że "zawetuje każdą nową ustawę o sankcjach", która podważa trwające negocjacje z Teheranem w sprawie irańskiego programu nuklearnego. Obama odnowił też zobowiązanie do zamknięcia więzienia w Guantanamo na Kubie, gdzie przetrzymywane są osoby podejrzane o terroryzm. Prezydent wezwał Kongres do udzielenia mu pełnomocnictw do negocjowania układów o wolnym handlu z Unią Europejską i rejonem Azji i Pacyfiku. Zaapelował też do parlamentarzystów o ustanowienie prawa, które pomoże rządowi walczyć z rosnącymi cyberatakami, w tym ustawę, która skłoni sektor prywatny do dzielenia się z rządem informacjami o zagrożeniach w sieci. Poprawa sytuacji gospodarczej USA oraz zwiększona aktywność Obamy od czasu jesiennej porażki wyborczej Demokratów wydają się przynosić mu korzyści. Według najnowszych sondaży poparcie dla prezydenta, jeszcze niedawno na niskim poziomie ok. 42 proc., teraz wzrosło do 50 proc.