Jego zwierzchnik Wałentyn Naływajczenko poinformował tego dnia o zatrzymaniu szeregu członków ugrupowań terrorystycznych, które zamierzały zdestabilizować sytuację na Ukrainie i doprowadzić do zerwania wyborów. - Realizacja tego antyukraińskiego planu została udaremniona - powiedział na konferencji prasowej. Naływajczenko ujawnił, że do zatrzymań doszło w Charkowie na północnym wschodzie kraju oraz w Odessie na południu. W tym pierwszym mieście zatrzymano m.in. ugrupowanie o nazwie "Charkowscy partyzanci". - Kierował nim obywatel Rosji Pogriebniak, który otrzymywał rozkazy i był bezpośrednio finansowany przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa Rosji - ogłosił. W ub. tygodniu SBU zatrzymała - także w Charkowie - inną grupę, którą również dowodził obywatel rosyjski, Michaił Sazonow. Wiadomo, że on i podlegli mu ludzie planowali m.in. wysadzenie torów kolejowych w obwodzie charkowskim. Podobna grupa, zatrzymana w Odessie, planowała akty terrorystyczne bezpośrednio w dniu wyborów. - Robimy wszystko, by uniemożliwić ataki terrorystyczne i działania dywersyjne. Informujemy o tym opinię publiczną nie po to, by siać panikę, lecz by ją uspokoić. SBU i inne organy odpowiedzialne za porządek w państwie uczynią wszystko, by wybory odbyły się w spokoju - zaznaczył Łubkiwski w rozmowie z PAP. Doradca szefa SBU wyjaśnił, że obecnie szczególna uwaga służb specjalnych Ukrainy skierowana jest na terytoria, gdzie trwa operacja przeciwko prorosyjskim separatystom, ale podkreślił, że jego resort kontroluje także sytuację w pozostałych regionach. - Śledzimy i przewidujemy wszelkie możliwe ruchy dywersantów. Mamy bardzo rozbudowaną i efektywną sieć monitoringu, która pozwala nam na skuteczną walkę z tymi zagrożeniami - powiedział. W ocenie Łubkiwskiego służby rosyjskie starają się wpływać na sytuację na Ukrainie wszystkimi możliwymi sposobami i próbują wzniecić w społeczeństwie strach i nieufność wobec władz. - Rosyjskie służby specjalne starają się rozwinąć na Ukrainie swoje sieci agenturalne i poprzez swoich ludzi wpływać na zwykłych Ukraińców. Zrozumiałe, że strona rosyjska będzie temu zaprzeczać, jednak mamy jasne dowody, że stoi za tym Moskwa - powiedział Łubkiwski.