"Podczas spotkania omawiano wczorajsze zajścia: liczbę osób, które zostały zatrzymane, rolę jaką odegrali w incydentach polscy i rosyjscy pseudokibice" - poinformowała PAP rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak. Jak powiedziała, minister Cichocki ocenił, że biorąc pod uwagę liczbę osób, które oglądały mecz zarówno na stadionie, jak i w strefach kibica, skala zajść miała charakter incydentalny. "Podkreślił również, że większość Polaków i Rosjan bawiła się świetnie, w atmosferze piłkarskiego święta - zaznaczyła. - Z kolei doradca prezydenta Putina ocenił, że działania polskiej policji były sprawne, szybkie i skuteczne" - dodała Woźniak. Fiedotow udzielił w środę wypowiedzi radiu Echo Moskwy. Podkreślił, że "polska policja była bardzo dobrze przygotowana, zmobiliowana". "Po meczu byłem świadkiem dwóch ataków band +bez znaków rozpoznawczych+ na grupy rosyjskich kibiców. Twarze mieli zakryte. Policjanci zjawiali się dosłownie po 30 sekundach. Natychmiast wyłapywali napastników" - relacjonował. Fiedotow zaznaczył, że "były to uliczne bandy". "Nie ma to nic wspólnego z kibicami - ani polskimi, ani jakimikolwiek innymi. To są po prostu chuligani. Policja bardzo sprawnie sobie z nimi radziła" - powiedział. Przedstawiciel Kremla nie zgodził się z opinią, że stosunki rosyjsko-polskie są napięte. "W Polsce są ludzie, którzy odnoszą się do Rosji absolutnie normalnie, przyjaźnie. Wczoraj się bratano i fotografowano. Tak właśnie było. Są jednak również tacy, którzy próbują rozpalać nienawiść" - zauważył. Jednocześnie Fiedotow wyraził zdziwienie, że w jednej z polskich stacji telewizyjnych wyniki wczorajszego meczu podsumowywano z udziałem przedstawicieli trzech partii politycznych. "Nie kibiców piłkarskich, nie komentatorów piłkarskich, lecz reprezentantów trzech partii politycznych. Stało się jasne, że ze sfery sportu przemieszczamy się do sfery geopolityki" - wskazał. Informacje o tym, że Fiedotow ma przylecieć do Polski pojawiły się we wtorek gdy doszło do burd pseudokibiców. Podało je Echo Moskwy, do którego zadzwonił sam doradca Władimira Putina. Fiedotow powiedział w radiu, że w trybie pilnym udał się do Warszawy w związku z ekscesami, do których doszło przed meczem Polska-Rosja. Polskie MSZ poinformowało później, że o wizycie doradcy rosyjskiego prezydenta wie już od czterech dni. O wizytę doradcy Putina był pytany w środę premier Donald Tusk. Nie widzę żadnego powodu do jakichś nadzwyczajnych spotkań czy wymiany informacji - tak odpowiedział na pytanie, czy w związku z wtorkowymi wydarzeniami w Warszawie spotka się z Fiedotowem. "Nie widzę żadnego powodu do histerii, nie sądzę, aby po stronie rosyjskiej ktokolwiek chciał ulegać histerii" - podkreślił szef polskiego rządu. "Skala zdarzeń w Warszawie jest mniejsza, a nie większa niż można się było spodziewać" - ocenił premier. Jak zaznaczył, "bardzo konsekwentna reakcja policji wobec kiboli, niezależnie od tego, czy byli Polakami czy Rosjanami, pokazuje, że państwo polskie działa tutaj sprawnie i neutralnie". Do bójek i burd z udziałem polskich i rosyjskich kibiców doszło przed, w trakcie i po meczu Polska-Rosja. Policja zatrzymała w sumie 184 osoby - 156 Polaków, 25 Rosjan (jednego na stadionie po odpaleniu racy) a także Węgra, Hiszpana i Algierczyka.