Słychać wybuchy pocisków artyleryjskich i wystrzały z karabinów. Ogień prowadzony jest z obu stron, mimo iż premier nieuznawanej Donieckiej Republiki Ludowej Ołeksandr Zacharczenko zapowiedział, że od dzisiaj ma zostać wstrzymany ogień, a artyleria odsunięta od linii frontu. W wyniku walk zginęła siedemnastoletnia kobieta, obok której spadł pocisk. Ranni zostali bliscy Tatiany. Ona także odniosła lekkie obrażenia - dwa odłamki trafiły ją w twarz, a jeden w nogę. "W ciągu pół godziny czterech moich bliskich zostało rannych - ojciec, dwóch braci i wujek. Wszyscy oni są w ciężkim stanie. Poważny ostrzał mamy tu nieprzerwanie od poprzedniego tygodnia. Jeszcze jeden mój brat leży na OIOMie, w jeszcze cięższym stanie, nie wiem czy żyje jeszcze czy nie" - mówi Polskiemu Radiu Tatiana. "Niech ktoś, ktokolwiek, w Europie, zwróci na to uwagę, na to bezprawie, na to ludobójstwo. Niech ktoś nas usłyszy" - dodaje. Jak twierdzą mieszkańcy, do poważnych starć doszło też w nocy. Do wznowienia walk o donieckie lotnisko doszło już po podpisaniu zawieszenia broni 5 września w Mińsku.