Liderzy państw Wspólnoty obradowali od wczoraj od godz. 21:30. Dziś o godz. 8 rano, po całonocnym maratonie rozmów, rozpoczęli śniadanie robocze, na którym mieli spróbować znaleźć porozumienie co do obsady najważniejszych unijnych stanowisk. Następnie ogłoszono przerwę na konsultacje. Jak podał PAP, brak porozumienia na szczycie dotyczy podziału stanowisk; mają być dalsze próby osiągnięcia zgody.Polskie źródło rządowe podały natomiast, że sprzeciw V4 i Włoch wobec Fransa Timmermansa zdecydował o fiasku rozmów w Brukseli. Cały czas w centrum rozmów była kandydatura obecnego wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa na fotel szefa tej instytucji. Według dziennika "Financial Times" szef Rady Europejskiej Donald Tusk w czasie nocnych rozmów sprawdzał alternatywne scenariusze w postaci ewentualnego poparcia dla kandydatury negocjatora KE ds. brexitu Francuza Michela Barniera i premiera Irlandii Leo Varadkara. Z wyścigu o stanowisko odpadła Bułgarka Kristalina Gieorgiewa. Po fiasku tego scenariusza, gdy żaden z kandydatów nie zyskał poparcia unijnych liderów, Tusk miał wrócił ponownie do pomysłu obsadzenia fotela szefa KE przez socjalistę Timmermansa. Instytucje UE mają bezstronnie reprezentować interesy wszystkich państw członkowskich na arenie światowej i w Brukseli. "Trudno oceniać, co się jutro stanie" We wtorek na szczycie UE w wypadku braku kompromisu możliwe są różne warianty, w tym głosowanie w sprawie obsadzenia najwyższych stanowisk unijnych - poinformowało w poniedziałek unijne źródło w Brukseli. Jak dodało, możliwe są różne warianty głosowania, może się też odbyć ich kilka w wypadku różnych wariantów propozycji obsady stanowisk. "Polaryzacja stanowisk krajów członkowskich w sprawie obsady stanowisk jest duża. To bardzo komplikuje zawarcie kompromisu. Trudno oceniać, co się jutro stanie" - powiedziało źródło unijne. Merkel tłumaczy Kanclerz Niemiec Angela Merkel oznajmiła w poniedziałek w Brukseli, że podejmowanie decyzji w sprawie obsady stanowiska szefa Komisji Europejskiej większością kwalifikowaną 21 krajów reprezentujących 65 proc. ludności nie byłoby dla niej satysfakcjonujące. "Dla mnie ważne jest, byśmy nie skończyli z większością 65,1 proc. populacji (...). Musimy zwracać uwagę, że mamy mniejsze i większe kraje w Grupie Wyszehradzkiej, i poza nią, jak Włochy" - powiedziała Merkel dziennikarzom po zawieszeniu rozmów na szczycie UE.