W opublikowanym w czwartek (28.11.2019) wywiadzie dla niemieckiego tygodnika "Die Zeit" ustępujący szef Rady Europejskiej podsumowuje pięć lat swojej pracy na jednym z najwyższych unijnych stanowisk. Przyznaje, że lata te "były o wiele bardziej interesujące, niż się spodziewano". "Można być może powiedzieć, że udało się rozwiązać kryzys grecki. W każdym razie znaleźliśmy rozsądny sposób, aby zakończyć ten długi, często przygnębiający spór przede wszystkim między Niemcami a Grecją" - ocenił Tusk. "Ale kryzys migracyjny, czy konflikt z Rosją o Ukrainę są, ze względu na swą naturę, nierozwiązanymi i trwałymi problemami. W sprawie brexitu mamy wprawdzie rezultat, umowę o warunkach opuszczenia UE, ale brexit sam w sobie jest czymś negatywnym" - dodał ustępujący szef Rady Europejskiej. Swoją prace w Brukseli porównał do wysiłku Syzyfa. "Czasami praca w Brukseli wydaje się beznadziejna. Ale i tak warto znów wtaczać kamień na górę" - ocenił. Przyznał, że "bardzo dramatyczny dla niego osobiście, a może i dla Europy", był dzień, gdy ponownie został wybrany na szefa Rady Europejskiej na drugą dwuipółletnią kadencję. "Akurat polski rząd, mój własny kraj, głosował wówczas przeciwko mnie" - powiedział. Dobrze pamięta on także noc po brytyjskim referendum w sprawie opuszczenia UE. "Była czwarta rano, gdy nadeszła wiadomość, że także Birmingham głosowało nieznacznie za wyjściem. Wówczas zrozumiałem, że ponieśliśmy porażkę" - dodał. "Sami jesteśmy swoim wrogiem" Nie zgodził się z opinią dziennikarza, jakoby 30 lat po upadku komunizmu Europa nadal była podzielona na Wschód i Zachód. "Podczas każdego kryzysu w UE były różne podziały między różnymi krajami. Ok, gdy chodzi o rozdzielenie uchodźców, to linia sporu przebiegała przede wszystkim między Wschodem a Zachodem. W przypadku innych dyskusji na temat migracji obraz jest bardziej zróżnicowany. A w strefie euro najważniejszy konflikt rozgrywa się między północą a południem, często przede wszystkim między Francją a Niemcami. Wschodnie kraje strefy euro, Słowacja i kraje bałtyckie nigdy nie sprawiały problemów" - ocenił Tusk, dodając, że w UE stale trwa szukanie kompromisów. Jak mówił, od pierwszego dnia urzędowania próbował unaocznić zachodniej Europie, ze "Rosja nie jest naszym strategicznym partnerem, lecz strategicznym problemem". "Nie znaczy to, że jest wrogiem, ale może stać się wrogiem" - powiedział. Jak ocenił, być może najtrudniejszym wyzwaniem dla UE są obecnie relacje z USA. "Po raz pierwszy w historii amerykański prezydent otwarcie jest przeciwny zjednoczonej Europie. Popiera brexit i modli się o rozpad UE" - powiedział Tusk. Ocenił jednak, że "największym naszym wrogiem, jesteśmy my sami: nasze słabości i nieufność wobec naszych własnych fundamentalnych wartości". "Tego się boję. Jeśli my, Europejczycy skapitulujemy wobec naszego postanowienia, by strzec wolności, praworządności i praw człowieka, to będzie to koniec UE i Europy" - powiedział. Brexit rezultatem serii błędów Zdaniem Tuska brexit to "wypadek", któremu można było łatwo zapobiec, i który był rezultatem serii politycznych błędów. "Referendum (ws. brexitu) było osobistym błędem premiera Davida Camerona" - ocenił Tusk. Przyznał też, że odczuwa "pewną satysfakcję", iż do brexitu nie dojdzie jednak za jego kadencji, i to nie on będzie musiał usunąć brytyjską flagę sprzed budynku Rady Europejskiej. Pytany, jak widzi przyszłość UE, Tusk podkreślił, że "jesteśmy w naprawdę krytycznym momencie naszej historii". "Każdy Europejczyk i Europa musi zadać sobie pytanie: Czy jesteś gotowy wspierać Europę czy chcesz się tylko skarżyć? Czy jesteś gotów walczyć za swoje wartości, czy chcesz tylko komentować? Czy jesteś zdecydowany, by zatrzymać populizm, czy też nie? Konflikt między dobrem a złem nigdy nie jest rozstrzygnięty. Historia jest otwarta, jej los leży w naszych rękach" - podsumował Tusk. W niedzielę w Hamburgu ustępujący szef Rady Europejskiej ma odebrać nagrodę im. Marion-Doenhoff za zaangażowanie na rzecz międzynarodowego porozumienia i pojednania. Redakcja Polska Deutsche Welle