"Najpilniejsze pytanie, jakie musimy sobie zadać, to: jak odzyskać kontrolę na naszych granicach zewnętrznych. W innym przypadku nie ma sensu nawet mówić o wspólnej unijnej polityce migracyjnej" - powiedział przed rozpoczęciem szczytu w Brukseli Tusk. Jak zaznaczył, stawką jest również przyszłość strefy Schengen, a także "wspólnego europejskiego ducha". Zapowiedział, że zaproponuje liderom europejskim przyjęcie krótkoterminowych działań, takich jak zwiększenie pomocy dla uchodźców w regionie, z którego pochodzą, a także wsparcie Turcji, Jordanii i Libanu oraz krajów frontowych UE. Wśród krótkoterminowych rozwiązań wymienił również natychmiastowe wzmocnienie kontroli zewnętrznych granic UE poprzez unijną agencję Frontex, Europejski Urząd Wsparcia w dziedzinie Azylu oraz Europol. Przeznaczenie dodatkowych środków na ten cel zapowiedziała jeszcze przed szczytem Komisja Europejska. "W pełni zdaję sobie sprawę, że te działania nie zakończą kryzysu, ale są to wszystko konieczne kroki we właściwym kierunku. Dziś musimy przygotować konkretny plan, on musi się w końcu pojawić w miejsce kłótni i chaosu, który obserwowaliśmy w ostatnich tygodniach" - oświadczył Tusk. Zaznaczył, że debata w gronie szefów państw i rządów musi opierać się na faktach, a nie iluzjach czy emocjach. Jak podkreślał, konflikt na Bliskim Wschodzie, a zwłaszcza w Syrii i Iraku, nie skończy się szybko. Przypomniał, że w samej Syrii przez działania wojenne 8 mln ludzi musiało opuścić swoje domy, z czego 4 mln uciekło za granicę - do Jordanii, Libanu i Iraku. "To oznacza, że dziś rozmawiamy nie o tysiącach, lecz o milionach potencjalnych uchodźców próbujących dostać się do Europy" - zauważył szef Rady Europejskiej. Jak dodał, po wizytach w Turcji, Jordanii, Egipcie i innych krajach regionu zdał sobie sprawę, że państwa te raczej oczekują pomocy od UE w rozwiązaniu problemu z uchodźcami, niż same mogą w jakikolwiek sposób pomóc Europie. "Jest prawdopodobne, że więcej, a nie mniej uchodźców zmierzających do Europy będzie przemieszczało się przez te kraje, zwłaszcza że niemal wszyscy z nich czują się zaproszeni do Europy" - oświadczył Tusk. Odnosząc się do wtorkowej decyzji ministrów spraw wewnętrznych w sprawie rozmieszczenia 120 tys. osób, która została podjęta przy sprzeciwie niektórych państw, Tusk ocenił, że lepszy taki rezultat niż żaden. Zastrzegł jednocześnie, że podczas spotkania w gronie unijnych przywódców nikt nie będzie przegłosowywany. Szczyt UE, podczas którego szefowie państw i rządów będą rozmawiać o kryzysie imigracyjnym, ma się rozpocząć o godz. 18.