W zamieszczonym na koncie Białego Domu na Twitterze nagraniu przywódca USA przyznał, że szturm na Kapitol w dniu 6 stycznia "wywołał gniew milionów Amerykanów z całego politycznego spektrum". - Zdecydowanie potępiam przemoc, którą widzieliśmy w ubiegłym tygodniu - podkreślił. Trump ocenił, że w USA i w "naszym ruchu" nie ma miejsca "na przemoc i niszczenie". - W "Make America Great Again" chodziło zawsze o obronę praworządności, wspieranie mężczyzn i kobiet w siłach bezpieczeństwa i przestrzeganie najbardziej świętych tradycji i wartości kraju - stwierdził. Zdaniem prezydenta żaden jego prawdziwy zwolennik "nie może nigdy wspierać przemocy" czy grozić swoim współobywatelom. - Jeśli to robisz, to nie wspierasz naszego ruchu, lecz atakujesz go i nasz kraj - ostrzegł. "Nie ma wyjątków" Szef państwa zapewnił, że osoby zaangażowane w sceny chaosu na Kapitolu zostaną pociągnięte do odpowiedzialności. Ubolewał, że w zdominowanym przez epidemię roku Ameryką wstrząsały akty przemocy. - Niezależnie, czy jesteś z prawicy czy z lewicy, czy jesteś demokratą czy republikaninem - nie ma uzasadnienia dla przemocy, nie ma dla niej wytłumaczenia, nie ma wyjątków - powiedział. W kontekście protestów mówił, że każdy Amerykanin ma gwarantowane pierwszą poprawką do konstytucji prawo do pokojowego demonstrowania. Nie może przy tym być jednak przemocy czy łamania prawa. Trump o działaniach Twittera: Atak na wolność słowa Na koniec nagrania Trump, któremu Twitter bezterminowo zawiesił konto, odniósł się do "bezprecedensowego ataku na wolność słowa". - To pełne napięć i ciężkie czasy. Wysiłki, by cenzurować, kasować czy umieszczać na czarnych listach obywateli są błędne i groźne. Potrzebujemy słuchać siebie nawzajem, a nie uciszać - wezwał. Trump poinformował, że wydał agencjom federalnym polecenie zapewnienia porządku w czasie przekazywania władzy. Prezydent w żaden sposób nie odniósł się do przegłosowania w środę przez Izbę Reprezentantów artykułu impeachmentu, w którym oskarżono go o "podżeganie do powstania".