Tydzień po wypisaniu ze szpitala wojskowego Walter Reed pod Waszyngtonem Trump odbył wiec na lotnisku w Sanford na Florydzie. Przemawiał godzinę, czyli krócej niż zazwyczaj na przedwyborczych spotkaniach. W tłum swoich sympatyków na początku wystąpienia rzucał maseczkami. - Mówią teraz, że jestem odporny - oznajmił, odnosząc się do choroby, którą niedawno przeszedł. Przed wiecem zespół medyczny Białego Domu przekazał, że testy Trumpa na COVID-19 dały wynik negatywny. W trakcie wystąpienia amerykański przywódca nie miał na sobie maseczki. Wśród zgromadzonych niektórzy też ich nie założyli, nie zachowywano też zalecanego w trakcie epidemii dystansu. Mimo że rozmowy o pakiecie stymulacyjnym dla gospodarki między Białym Domem i Kongresem utknęły w martwym punkcie, prezydent obiecywał na wiecu szybkie odbicie gospodarcze po epidemii. Przestrzegał, że w przypadku zwycięstwa jego wyborczego rywala, demokraty Joe Bidena będzie to niemożliwe. Krytykował przy tym nakładanie zbyt surowych ograniczeń na gospodarkę. Jak się wyraził: - Lekarstwo nie może być gorsze niż choroba. Odwołana debata Przed przybyciem prezydenta na Florydę główny epidemiolog USA Anthony Fauci ostrzegł w stacji CNN, że organizowanie tak dużych zgromadzeń jak wiec to "proszenie się o kłopoty". Wskazywał, że na jesieni w USA rośnie liczba wykrywanych przypadków koronawirusa. Po zdiagnozowaniu SARS-CoV-2 u Trumpa na początku października prezydent przez 10 dni nie odbywał wyborczych spotkań. Trzy doby spędził w szpitalu. Po raz pierwszy wystąpił publicznie w sobotę w Białym Domu. Wygłosił wtedy krótkie 20-minutowe przemówienie. Z powodu COVID-19 zdiagnozowanego u Trumpa w czwartek nie odbędzie się planowana wcześniej na ten dzień druga debata prezydencka między Trumpem i Bidenem. Od początku października w większości sondaży rośnie przewaga kandydata Partii Demokratycznej. Według zliczającego średnią z ogólnokrajowych badań portalu RealClearPolitics na poniedziałek wynosiła ona 10,2 pkt procentowego.