"Ten człowiek ma do opowiedzenia historię. Gdybym był na miejscu Donalda Trumpa, bardzo by mnie to przestraszyło". Wittes, który jest ekspertem think tanku Brookings Institution w Waszyngtonie, stwierdził, iż fakt, że Comey zdecydował się zeznawać przed komisją na temat ingerencji Rosji w zeszłoroczne wybory prezydenckie, sam w sobie "wiele mówi". Komisja Senatu USA ds. wywiadu poprosiła Comeya o złożenie zeznań na zamkniętej dla prasy, utajnionej sesji, jednak były dyrektor FBI odmówił. Spotka się z komisją na jawnym posiedzeniu po 30 maja. Wittes mówił, że był w szoku, gdy usłyszał, iż prezydent poprosił Comeya o lojalność wobec siebie. O tym, że prezydent na spotkaniu w Białym Domu w styczniu zapytał ówczesnego szefa FBI, czy ma zagwarantowaną jego lojalność, informowało dwóch współpracowników Comeya cytowanych przez "New York Timesa". Według ich relacji Comey powiedział, że nie obiecuje prezydentowi "lojalności", lecz jedynie "uczciwość". Rzecznik Białego Domu Sean Spicer mówił, że Trump nie zażądał od Comeya obietnicy lojalności. Jednak najwięcej kontrowersji wywołała informacja, jakoby Trump miał zażądać od Comeya porzucenia śledztwa dotyczącego kłamstw byłego doradcy do spraw bezpieczeństwa Michaela Flynna w sprawie kontaktów z Rosjanami. Trump zdymisjonował Comeya 9 maja, argumentując, iż ten "stracił zaufanie prawie wszystkich w Waszyngtonie, w tym republikanów i demokratów" oraz społeczeństwa.