"Wczoraj wieczorem prowadziłem, często znacznie, w wielu kluczowych stanach, w prawie wszystkich przypadkach zarządzanych i kontrolowanych przez demokratów. Później, jeden po drugim, (te przewagi) zaczęły magicznie znikać, kiedy policzono niespodziewane partie głosów" - oznajmił Donald Trump na Twitterze. "Bardzo dziwne. 'Sondażownie' całkowicie i historycznie się pomyliły!" - dodał. Twitter oznaczył treść jego wpisu jako taką, która może "wzbudzać kontrowersje albo wprowadzać w błąd w kwestiach dotyczących udziału w wyborach lub innej procedurze obywatelskiej". "Pracują ciężko, żeby zniknęła przewaga 500 tys. głosów w Pensylwanii - ASAP. Tak samo w Michigan i innych!" - napisał później prezydent USA. W wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych wciąż trwa liczenie głosów. Menedżer kampanii Trumpa Bill Stepien oświadczył, że oczekuje, iż po pozostające do podliczenia głosy przyniosą obecnemu szefowi państwa wygraną. - Jeśli zliczyć wszystkie legalne karty do głosowania, to wygrywamy, prezydent wygrywa - podkreślił. Jak podaje Reuters, Stepien powiedział dziennikarzom, że "nielegalnie oddane" głosy nie powinny być liczone. W noc wyborczą ubiegający się o reelekcję Trump stwierdził: - Tak szczerze, to wygraliśmy te wybory. Wygramy to. O ile wiem, już tak się stało. Prezydent mówił o "oszustwie na Amerykanach". W ten sposób odnosił się prawdopodobnie do zliczania głosów nadsyłanych drogą pocztową, które mogą przechylić szalę zwycięstwa na stronę kandydata demokratów Joe Bidena. Zapowiedział też, że zwróci się w tej sprawie do Sądu Najwyższego. Już przed wyborami zapowiadano, że liczenie głosów oddanych drogą korespondencyjną wydłuży cały proces. Ponadto z badań wynikało, że demokraci chętniej głosują "kopertowo", a republikanie osobiście. Stąd zmiany na prowadzeniu w niektórych stanach w miarę liczenia głosów.