"Misja Stanów Zjednoczonych nie uległa zmianie - prezydent jasno stwierdził, że chce, aby siły zbrojne USA wróciły do domu tak szybko, jak to możliwe", powiedziała w oświadczeniu rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders. "Jesteśmy zdeterminowani, aby całkowicie zniszczyć ISIS" - dodała. "Spodziewamy się, że nasi regionalni sojusznicy i partnerzy wezmą na siebie większą odpowiedzialność militarną i finansową za zabezpieczenie regionu" - czytamy w oświadczeniu. Co powiedział wcześniej Macron? Według francuskiego prezydenta, w rozmowie telefonicznej, jaką przeprowadził on z Trumpem przed sobotnimi atakami, zdołał nakłonić go do niewycofywania z Syrii wojsk USA. "Przekonałem go, że konieczne jest pozostanie na miejscu" - powiedział Macron. W wywiadzie opublikowanym przez telewizję BFM TV, radio RMC i portal informacyjny Mediapart Macron przekonywał też o legalności sobotniego ataku na obiekty rządowe w Syrii. "Mamy całkowitą międzynarodową legitymację do działania w tych ramach. Mamy tu do czynienia z interwencją trzech członków Rady Bezpieczeństwa ONZ" - wskazał. Sobotni atak Połączone siły amerykańskie, brytyjskie i francuskie przeprowadziły nad ranem w sobotę serię ataków w Syrii w ramach akcji odwetowej za użycie broni chemicznej przez reżim Baszara el-Asada 7 kwietnia w mieście Duma na wschód od Damaszku; miało wówczas zginąć ponad 60 osób. Operacja koalicji rozpoczęła się o godz. 4 czasu lokalnego (godz. 3 w Polsce). Siły zbrojne USA podały, że celem bombardowań był wojskowy ośrodek naukowo-badawczy w Damaszku, zajmujący się technologią broni chemicznej, oraz składy znajdujące się na zachód od miasta Hims