Odpowiadał on na pytania posłów opozycji, którzy pytali m.in., czy Polsce grozi napływ żywności genetycznie zmodyfikowanej, co polski rząd zrobi, by tę żywność zablokować i dlaczego opowiada się za tymczasowym stosowaniem porozumienia CETA. "Stanowisko polskiego rządu (...) będzie w najbliższym czasie" - zapewnił Domagalski. "Ono musi być ze względu na terminy i na ostateczne decyzje, które zapadną w październiku. (...) Myślę, że na następnej Radzie Ministrów - według dużego prawdopodobieństwa - to stanowisko rządu będzie ostatecznie przyjęte" - zaznaczył. Przypomniał, że negocjacje ws. umowy trwały blisko pięć lat i ostateczna jej treść została uzgodniona w 2014 roku. "Oznacza to, że nowy polski rząd nie miał żadnego wpływu na ten proces (...), nie miał też wpływu na stanowisko Komisji Europejskiej" - mówił. Tłumaczył, że tymczasowo mogą być stosowane zapisy CETA będące w kompetencjach Unii Europejskiej, czyli część handlowa. "Natomiast część inwestycyjna - ta najbardziej kontrowersyjna, która jest też przedmiotem dyskusji wewnątrz polskiego rządu - dotyczy zasady rozstrzygania sporów na linii państwo-inwestor. I ta część dotycząca sądów inwestycyjnych nie wchodzi w zakres tymczasowego stosowania, ona dopiero wejdzie w życie po ratyfikacji dokonanej przez ostatni z parlamentów państw członkowskich" - podkreślił. Dodał, że polski rząd nie zgodził się jeszcze na nic, ale z satysfakcją przyjął decyzję Komisji Europejskiej o uznaniu CETA za umowę o charakterze mieszanym, gdzie konieczna jest zgoda wszystkich państw członkowskich, a nie jedynie Parlamentu Europejskiego. Przypomniał, że Ministerstwo Rozwoju prowadziło konsultacje dotyczące umowy m.in. z organizacjami pozarządowymi, związkami zawodowymi, przedsiębiorcami. Wskazał, że nie cieszyły się one dużym zainteresowaniem i nie otrzymano krytycznych uwag. Domagalski-Łabędzki nie wykluczył, że małe zainteresowanie mogło wynikać z niewielkich obrotów handlowych z Kanadą, stanowiących ułamek eksportu Polski. Według danych kanadyjskiego głównego urzędu statystycznego Statistics Canada i kanadyjskiego federalnego Ministerstwa Przemysłu Industry Canada obroty polsko-kanadyjskiej wymiany handlowej w 2015 r. osiągnęły rekordowy poziom 2.207,24 mln dolarów kanadyjskich (CAD) - podał Portal Promocji Eksportu. W jego ocenie struktura handlu jest bardzo korzystna: Polska eksportuje meble, kauczuki, odzież, w sporej części artykuły żywnościowe. "To świadczy o tym, że o jest eksport generowany przez polskie firmy, a nie np. w ramach transferów między grupami kapitałowymi zagranicznego kapitału" - zauważył wiceminister. Seria pytań Polskiego Stronnictwa Ludowego Serię pytań przygotował poseł Marek Sawicki (PSL). Pytał: "Dlaczego polski rząd opowiedział się za tymczasowym stosowaniem umowy CETA bez rzetelnej informacji opinii publicznej dotyczącej zawartych w niej rozwiązań (...) Dlaczego w oficjalnym stanowisku rząd wspiera zakończenie negocjacji i opowiada się za wejściem w życie umowy CETA, która może zagrozić polskiemu rolnictwu, handlowi oraz rynkowi usług. Dlaczego polski rząd wspiera interesy międzynarodowych organizacji, korporacji finansowych, a zapomina o polskim podatniku. Dlaczego rząd jedynie sprzeciwia się objęciu tymczasowym stosowaniem kwestii z obszaru ochrony inwestycji - rozstrzyganiem sporów, podczas gdy bezkrytycznie przyjmuje resztę przepisów, które będą oddziaływać na większość Polaków, podkreślając, że tymczasowe stosowanie umowy nie wymaga działań legislacyjnych? Czy to oznacza, że rząd (...) nie potrafi zadbać o nasze narodowe interesy na forum międzynarodowym". Posłanka Andżelika Możdżanowska (PSL) domagała się odpowiedzi, czy skoro polski rząd nie zgadza się na umowę, to czy zablokuje jej podpisanie. Według niej nieprawdą jest, że import zza oceanu będzie spełniał unijne standardy zgodne z prawem w Polsce, jeśli chodzi o produkty żywnościowe. "Przecież Kanada jest jednym z trzech największych w świecie producentów żywności modyfikowanej genetycznie. Czy na mocy zawartego porozumienia grozi nam napływ żywności genetycznie zmodyfikowanej? I co polski rząd zrobi, żeby tę żywność zablokować" - pytała. Zauważyła, że dziś na produkty z Kanady obowiązują cła zaporowe, które wraz z wejściem w życie CETA zostaną zniesione. Domagalski-Łabędzki zwrócił uwagę, że CETA nie odnosi się do standardów żywności. "To znaczy, że zasada zachowania bezpieczeństwa standardów żywności pozostaje w gestii państw członkowskich. W związku z tym, jeżeli chodzi o ryzyko napłynięcia GMO, ono praktycznie nie występuje, dlatego że CETA w ogóle nie odnosi się do GMO" - powiedział. "Oczywiście znam zastrzeżenia i komentarze (...), które mówią o potencjalnej furtce, która może się otworzyć w związku z GMO. Natomiast nie do końca wiadomo - bo tego nikt precyzyjnie nie formułuje - na czym ta furtka miałaby polegać. Co do zasady interesy Polski są zbieżne z interesami Francji czy Niemiec, w których to krajach opinia publiczna też jest bardzo wrażliwa, jeżeli chodzi o standardy bezpieczeństwa" - wyjaśnił. Wiceminister przypomniał także, że zgodnie z traktatami unijnymi w gestii państw członkowskich leży sprawa zapewnienia standardów żywnościowych. "Na pewno jest to kwestia sprawności naszych służb weterynaryjnych, żeby sprawdzać jakość towarów" - powiedział. Dodał, że nie obawia się jakiegoś istotnego napływu żywności genetycznie modyfikowanej. "Jeszcze raz chciałbym zapewnić, że według wszelkich szacunków, które istnieją, import żywności, czy w ogóle wzrost importu z Kanady nie będzie istotny" - zauważył. Podkreślił, że w imporcie żywności z Kanady do UE są ustalone kontyngenty np. na wołowinę, a niektóre kategorie produktów - jak drób czy jaja - są wyłączone z liberalizacji. CETA (Comprehensive Economic and Trade Agreement) proponuje zniesienie niemal wszystkich ceł i barier pozataryfowych oraz liberalizację handlu usługami między Unią Europejską a Kanadą. Porozumienie ma być zawarte w październiku podczas szczytu UE-Kanada. Na początku lipca Komisja Europejska formalnie zaproponowała państwom członkowskim, by te podpisały umowę. Po tym jak to zrobią i przegłosuje ją Parlament Europejski, będzie ona mogła tymczasowo wejść w życie. Ostateczna decyzja należeć będzie jednak do parlamentów narodowych.