4 sierpnia 1892 roku Andrew Borden, ojciec Lizzie, i jego żona Abby, macocha dziewczyny, zginęli brutalnie zamordowani w Fall River w Massachusetts. Oboje zginęli od ciosów w głowę, zadanych ciężkim narzędziem. Ciało Andrew Bordena leżało w salonie na kanapie, jego twarz - według relacji świadków - miała wyglądać jak "surowe mięso". Zwłoki jego żony, ze zmasakrowaną 19 uderzeniami czaszką, leżały na górze w pokoju gościnnym. Zwłoki pana domu miała odkryć jego córka 32-letnia Lizzie, która od razu zawołała pokojówkę. Zaalarmowana policja, po przybyciu na miejsce, znalazła w piwnicy topór ze złamaną rączką. Tydzień po morderstwie Bordenów Lizzie została aresztowana, po czym stanęła przed sądem. Proces odbił się szerokim echem w Ameryce i znalazł swoje miejsce w tamtejszej popkulturze, a o kobiecie pamięta się do dziś. Ostatecznie sąd uniewinnił Lizzie, jednak opinia o niej, jako morderczyni, zdążyła się utrwalić. Zagadki śmierci Bordenów nigdy nie udało się wyjaśnić ponad wszelką wątpliwość. Muzeum z pensjonatem i zbrodnią w tle Po latach w domu, w którym doszło do tej straszliwej zbrodni, urządzone zostało Muzeum Lizzie Borden, połączone z hotelikiem B&B. Budynek, zbudowany w 1845 roku posiada osiem sypialni. Obiekt zaczął funkcjonować jako pensjonat i izba pamięci poświęcona zbrodni z profesjonalnym oprowadzaniem. Jak podkreślają na swojej stronie przedstawiciele muzeum, w Budynku wszystko "jest na swoim miejscy". Wystawione są tam między innymi artefakty związane ze zbrodnią, a XIX-wieczne dekoracje zostały starannie odtworzone. "Odwiedzający zostaje dosłownie przeniesiony do tego poranka, gdy zaistniała tak zwana 'burza doskonała', a kulminacją wydarzeń było podwójne morderstwo". Dotychczasowy właściciel nieruchomości jest już po siedemdziesiątce i chciałby odejść na emeryturę. Gotów jest sprzedać Muzeum Lizzie Borden ze wszystkimi zgodami i licencjami na prowadzenie dalszej działalności polegającej na oferowaniu noclegów w pensjonacie oraz oprowadzania po miejscu zbrodni. Taka działalność prowadzona jest w domu Bordenów od 1995 roku. Przychody, jakie dotąd z niej uzyskiwano z powodu pandemii COVID-19 skurczyły się jednak o około 70 proc. - czytamy w "The Herald News". Oferta sprzedaży nieruchomości opisuje stan budynku jako "pod klucz". To znana atrakcja turystyczna. Cytowana przez CNN agentka nieruchomości Suzanne St. John, która zajmuje się sprzedażą, mówi, że jest kilku zainteresowanych potencjalnych nabywców. Cena za nieruchomość to 2 mln dolarów. - Nie rozmawiałam z nikim, kto nie chciałby utrzymać pensjonatu - powiedziała St. John.