Wilfried i Angelika Wagener (odpowiednio 46 i 47 lat) są oskarżeni o uwięzienie co najmniej ośmiu kobiet w swoim domu w miejscowości Hoexter, w którym - według ustaleń śledczych - dochodziło do okropieństw znanych z najbardziej makabrycznych horrorów. Stąd niemieckie media, informując o sprawie, używają określenia "dom horroru". Jak podaje AFP, w 2014 roku państwo Wagener poćwiartowali 33-letnią kobietę, a następnie zamrozili fragmenty jej ciała. Później szczątkami kobiety palili w kominku. Para, która podczas procesu obojętnie przysłuchiwała się rozprawie, została aresztowana w maju tego roku, kiedy samochód, którym przewozili do domu 41-letnią kobietę, zepsuł się. Ofiara Wagenerów miała liczne obrażenia głowy i zmarła w szpitalu. Jak ujawnił prokurator Ralf Meyer, Wagenerowie za pomocą ogłoszeń w prasie skierowanych do przyszłych ofiar, zwabiali kobiety do swojego domu. Tam, za pomocą tortur, zamieniali ofiary w "niewolnice". Kobiety były bite, wyrywano im włosy, krępowano łańcuchami czy wystawiono na działanie niskich temperatur. W jednym przypadku oskarżeni więzili kobietę przez trzy miesiące, by następnie wypuścić ja na wolność. Co zaskakujące, 51-latka nie zgłosiła się na policję aż do teraz, kiedy dowiedziała się o aresztowaniu pary. Według ustaleń śledczych, Wagenerowie nie tylko torturowali ofiary, ale również okradali i wyłudzali od nich pieniądze. W ich domu znaleziono około 100 tysięcy euro zrabowanych więzionym kobietom. Co interesujące, Wilfried i Angelika Wagener pobrali się w 1999 roku, by w 2013 roku rozwieść się. Jeszcze w tym samym roku Wilfried Wagener poślubił inną kobietę, która po pewnym czasie zmarła. Od tego czasu Wilfried i Angelika Wagener mieszkali razem aż do momentu ich aresztowania. Proces ma potrwać co najmniej do marca 2017 roku. Może się jednak przedłużyć, ponieważ - jak stwierdził przedstawiciel sądu - "mamy do czynienia z dwoma zabójstwami, brakującymi zwłokami i nie wiemy, czy poszkodowanych nie jest więcej".