W grudniu 1984 roku Gorbaczow - który trzy miesiące później został sekretarzem generalnym KC KPZR - był z przełomową wizytą w Wielkiej Brytanii. Spotkał się wtedy z ówczesną premier Margaret Thatcher, na której zrobił pozytywne wrażenie. Zanim jednak się spotkali, doszło do "dziwnego zdarzenia". Opisuje je telegram z 20 grudnia 1984 roku wysłany do Thatcher przebywającej wtedy w Hongkongu. Gorbaczow, któremu prócz jego własnej ekipy towarzyszył w Londynie brytyjski ochroniarz, zapragnął w drodze z parlamentu do ambasady radzieckiej zajrzeć na Downing Street, gdzie znajduje się siedziba premiera. Brytyjski ochroniarz poprosił o zgodę policjanta na pilnie strzeżonej ulicy. Gorbaczow podszedł do słynnych drzwi pod numerem 10 - i został wpuszczony do środka przez policjanta strzegącego wejścia. Dalej pozwolono mu wejść tylko do hallu. Przyszły twórca pieriestrojki pobył tam pewien czas, po czym oddalił się, "podobno w dobrym humorze" - relacjonuje telegram. Jego zainteresowanie sprawiło, że współpracownicy Thatcher rozważali potem oprowadzenie go po państwowych pokojach na Downing Street. Ostatecznie brytyjski MSZ odradził im ten plan. Spontaniczna wizyta, poza protokołem, świadczy o pewności siebie i niekonwencjonalności Gorbaczowa - zauważa Mark Dunton z brytyjskich archiwów. Cztery dni po tym zdarzeniu Thatcher spotkała się z Gorbaczowem w swej wiejskiej rezydencji Chequers. W liście do ówczesnego prezydenta USA Ronalda Reagana opisywała Gorbaczowa jako człowieka "względnie otwartego", który uważnie słucha innych i nie ogranicza się - jak inni radzieccy przywódcy - do wcześniej przygotowanych urzędowych formułek. Charakterystyka kończyła się słowami: "Właściwie raczej mi się spodobał". Dokument o wizycie Gorbaczowa na Downing Street opisany w piątek przez Reutera opublikowano, ponieważ upłynął 30-letni okres jego utajnienia.