Tegoroczna Nagroda Nobla z chemii została przyznana za pracę trzech naukowców nad mikroskopem fluorescencyjnym wysokiej rozdzielczości. Trafiła do Erica Betziga, Williama E. Moernera i Stefana W. Hella. Jak tłumaczy prof. Jerzy Dobrucki, to, że nagroda za mikroskop fluorescencyjny została przyznana właśnie w dziedzinie chemii jest do pewnego stopnia zaskakujące. Nowe mikroskopowe techniki, o których mówiła Komisja Noblowska, bazują bardziej na wykorzystaniu zjawisk fizykochemicznych niż chemicznych. Otwierają jednak nowe horyzonty w badaniach procesów biochemicznych, zachodzących w organizmach żywych, nawet na poziomie pojedynczych molekuł. - Ja i osoby posługujące się tymi technikami od dawna mieliśmy nadzieję na takie wyróżnienie. Wiedzieliśmy, że to się w końcu stanie, bo to jest ewidentny przełom w możliwościach badawczych w rozmaitych dziedzinach - podkreśla profesor. W mikroskopii fluorescencyjnej badacze posługują się pewną sztuczką - to, co chcą obejrzeć świeci, fluoryzuje, a wszystkie inne składniki komórki, które w danym momencie nas nie interesują, są czarne. Dzięki temu, na tle wielu milionów najrozmaitszych cząsteczek świecą tylko te wybrane. Można wtedy śledzić w komórkach bardzo małe obiekty, a nawet pojedyncze molekuły, co wydawało się wcześniej absolutnie niemożliwe - mówi. Jak podkreślił prof. Dobrucki, mikroskopia fluorescencyjna jest bardzo przydatna zarówno w badaniach podstawowych, na poziomie komórek, jak i w diagnostyce medycznej i badaniach biologicznych.