Trwają poszukiwania nieznanej liczby zaginionych. Statek osiadł na mieliźnie i zaczął nabierać wody, skała rozerwała część kadłuba. Pasażerowie opisują, że rozgrywały się sceny "jak na Titanicu". Na wycieczkowcu, jak podaje agencja ANSA, znajdowali się ludzie stu narodowości. Jak powiedziała PAP konsul Jadwiga Pietrasik z Rzymu, wśród nich było 5 obywateli polskich, trzech członków załogi i dwóch pasażerów. Polski konsulat cały czas sprawdza, czy nie było na statku także innych Polaków. Kapitanat pobliskiego portu Livorno poinformował, że pełna weryfikacja list pasażerów potrwa jeszcze długo. Cała operacja ustalania losu wszystkich 4200 osób, które były na pokładzie, jest o tyle utrudniona, że ludzie ewakuowani ze statku, w tym cudzoziemcy z wielu krajów, dotarli szalupami ratunkowymi i helikopterami do kilku miejsc na lądzie. Według pierwszych ustaleń, w piątek około godziny 21.30 statek dostał się w rejon skalistego dna, znajdującego się około 500 metrów od brzegu. W wyniku bardzo gwałtownego uderzenia podwodna skała wbiła się w część kadłuba, tworząc ogromną wyrwę i powodując przechył wycieczkowca. Obecnie przechył ten obliczany jest na 90 stopni. Pasażerowie, którzy bez pozostawionych na pokładzie dokumentów i rzeczy osobistych, dotarli po ewakuacji najpierw do portu Santo Stefano, a potem do hotelu koło rzymskiego lotniska Fiumicino, opowiedzieli mediom, że na statku Wybuchła panika, ludzie skakali do wody, nie czekając na zejście do szalup ratunkowych. To wśród nich są ofiary śmiertelne. Do hotelu Hilton w Fiumicino przewieziono między innymi Polaków. Razem z nimi są ludzie z wielu krajów.