Karty migracyjne, do których należy wpisać imię, nazwisko i cel wizyty, zostały oficjalnie wprowadzone 21 listopada i powinny być dostępne na przejściach granicznych. "Moscow Times" zauważa jednak, że na żadnym z nich - także na największym lotnisku Szeremietiewo pod Moskwą - celnicy nie wręczają wymaganego dokumentu, po który trzeba się teoretycznie udać do wydziału wizowo-paszportowego. Jednak i ten system nie działa. W Moskwie zameldowanych jest oficjalnie 860 tys. cudzoziemców, zaś do tej pory wydano zaledwie 30 tys. kart. Stróże porządku wykazują wyjątkową skrupulatność przy kontrolowaniu adnotacji o meldunku - wymaganego przy co najmniej 3-dniowym pobycie w Moskwie. Przy braku wpisu o meldunku milicja domaga się często łapówek - przeciętnie od 3 do 15 dolarów. Łapanie ludzi bez meldunku (najbardziej narażone są osoby o "kaukaskim wyglądzie") uważane jest powszechnie za sposób "dorabiania" przez milicjantów do skromnej pensji.