Pół roku temu władze w Paryżu zdecydowały o zlikwidowaniu nielegalnego obozu w pobliżu miasta nazywanego potocznie "dżunglą". W miejscu, gdzie była "dżungla", teren zrównano i posprzątano. Ustawiono wielkie tablice z napisem "zakaz wstępu". Jednak dwa kilometry dalej, przy zjeździe z autostrady, można spotkać grupy młodych imigrantów. "Przyjechałem z Etiopii, żyję tu już 5 miesięcy, wolontariusze utworzyli nam niedawno punkt pomocy, ale ja chcę się dostać do Wielkiej Brytanii" - opowiada w rozmowie z Polskim Radiem Michael. Niewielki ośrodek dziennej pomocy prowadzi na przedmieściach Calais Caritas. Ahmed - imigrant z Palestyny - przyznaje, że przychodzi tu codziennie: "Dostajemy tu jedzenie" - mówi - "możemy naładować telefony, chwilę odpocząć, wieczorem musimy stąd jednak pójść. Śpię na zewnątrz, nie mam stałego miejsca". Kilka tygodni temu, by zapobiec odradzaniu się obozu dla uchodźców, burmistrz Calais zakazała rozdawania darmowych posiłków. W praktyce jednak pomoc od organizacji pozarządowych do imigrantów dociera.