Prezydent Niemiec Horst Koehler poinformował w poniedziałek, że ustępuje w trybie natychmiastowym ze stanowiska. Jako powód rezygnacji podał kontrowersje wokół swej niedawnej wypowiedzi na temat interwencji wojskowej w Afganistanie. Koehler zaznaczył, że pomówienie, jakoby opowiadał się za sprzecznym z konstytucją użyciem Bundeswehry do zabezpieczania niemieckich interesów gospodarczych, nie ma jakichkolwiek podstaw. Świadczy ono o braku niezbędnego respektu wobec najwyższego urzędu w państwie - powiedział 67-letni Koehler. "To zaskakujące. Nie spodziewałem się takiego obrotu wydarzeń. Na dobrą sprawę nie znamy całych kulis tej rezygnacji. Wszyscy mówią, że reakcja Horsta Koehlera była zbyt natychmiastowa. Przecież nie może chodzić o to, że obraził się na wypowiedzi polityków, zresztą nie z pierwszej półki" - ocenił w rozmowie z PAP prof. Cziomer. "Musi to być jakiś inny problem - ale jak znam życie - wymyszkują go dziennikarze. To byłoby nazbyt emocjonalne: krytyka w piątek, a w poniedziałek decyzja - i to ostateczna - o rezygnacji. Przyczyny musiały być głębsze, może nie zdrowotne, ale właśnie dotyczące jakichś zakulisowych napięć, może zaległe kwestie" - dodał ekspert. Podkreślił, że Koehlera za wypowiedź na temat użycia Bundeswehry krytykowali publicznie przede wszystkim przedstawiciele lewicy i Zielonych. "Angela Merkel go niby broniła, ale trzeba też pamiętać, że on zawetował w ostatnim czasie kilka ustaw, czego Merkel się nie spodziewała. To pewnie nie było zupełnie bez znaczenia. Poza tym Koehler opowiadał się za umocnieniem roli głowy państwa, a także czekał z ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego na decyzję niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego" - wyliczał ekspert. Cziomer podkreślił też, że Merkel ma najniższe notowania z dotychczasowych, podczas gdy Koehler jest popularnym w Niemczech politykiem. Większą sławę miał tylko Richard von Weizsaecker - dodał. Ekspert ocenił, że następnym prezydentem zostanie ktoś ze środowiska CDU, ale zwrócił uwagę, że CDU straciła większość w Bundesracie, a prezydenta wybierają dwie izby niemieckiego parlamentu. "Kto wie zatem, czy do tego tytułu nie będą pretendowali liberałowie" - powiedział prof. Cziomer. Zaznaczył też, że gdyby premier Hesji Roland Koch, jeden z czołowych polityków chadecji nie zdecydował się nagle odejść z polityki, to zapewne on zostałby wysunięty na to stanowisko. Jako kandydat chadecji Koehler został w maju ubiegłego roku wybrany przez obie izby parlamentu na prezydenta państwa na drugą pięcioletnią kadencję.(