- Eksperci od dawna ostrzegają, że kataklizm będzie się powtarzał co 60-70 lat. Poprzedni, o sile 8,4 w skali Richtera, odnotowano w 1934 roku. Trzęsienie ziemi sprzed dwóch dni jest zatem wręcz "spóźnione". Choć Nepalczycy wiedzieli, że jest nieuniknione, żyli tak, jakby miało się nie wydarzyć - tłumaczyła dziennikarka Sumnima Udas. - Jeśli chodzi o szpitale czy wojsko, nie wydaje się, by były przygotowane na nieuchronną katastrofę. Wprowadzono wprawdzie przepisy, zgodnie z którymi budynki wznoszone w ostatnich latach powinny być odporne na wstrząsy, ale w praktyce zaleceń tych nie zawsze przestrzegano. Nikt też nie wie, ile osób zginęło. Ci, którzy przeżyli, muszą zadbać o siebie - tłumaczyła Sumnima Udas. W wyniku sobotniego trzęsienia ziemi w Nepalu zginęło prawie 4 tys. osób. Ponad 6,5 tys. jest rannych. Niestety, jak podkreślają ratownicy, bilans ten jest wciąż prowizoryczny.