- Po przeprowadzeniu licznych badań, łącznie z badaniami krwi pacjenta, nie mamy już żadnych wątpliwości, że choroba pana Juszczenki spowodowana jest otruciem dioksynami - powiedział dziś na konferencji prasowej szef wiedeńskiej kliniki, doktor Michael Zimpfer. - Była wysoka koncentracja dioksyny, najprawdopodobniej przyjmowanej doustnie - tłumaczył lekarz Juszczenki. Austriaccy medycy podkreślili, że swoją diagnozę oparli na wielu badaniach, ale dla pewności próbki krwi Juszczenki zostaną wysłane do dalszych analiz we Francji i Stanach Zjednoczonych. Być może tam zostanie ustalone, czy otrucie było celowe. Pierwsze objawy tajemniczej choroby pojawiły się u Juszczenki we wrześniu, na kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi na Ukrainie. Lider opozycji od początku był przekonany, że próbowano go otruć na polecenie władz. Twierdził, że miał to być to akt politycznej rozprawy z nim i z opozycją. W związku z opinią lekarzy sprawą na nowo postanowiła się zająć ukraińska prokuratura generalna, która poprzednie postępowanie w kwestii choroby Juszczenki umorzyła w październiku ze względu na brak znamion przestępstwa. Uznano wtedy, że przyczyną stanu lidera opozycji jest infekcja wirusowa, przejawiająca się ostrą formą opryszczki. Dioksyny działają silnie mutogennie, naruszając właściwą strukturę kodu genetycznego rozmnażających się komórek żywych organizmów. Należą do najsilniej działających trucizn poznanych przez człowieka. Są rakotwórcze. Zobacz raport specjalny "Ukraina wybiera"