"Europejscy policjanci mają kontrolować granicę ze Strefą Gazy. To miłe, lecz całkowicie zbyteczne. Kiedy Europejczycy wreszcie zrozumieją, że powinni troszczyć się o zupełnie inne kryzysy" - pisze komentator gazety Jacques Schuster. Jak zaznacza autor, "wzruszające" jest to, że Europejczycy starają się odgrywać rolę mocarstwa światowego. "W takich sytuacjach ministrowie spraw zagranicznych tych krajów stroją przed kamerami poważne miny i mówią o dalekich krajach i konfliktach tak, jakby byli małymi dziećmi, które wpadły do think tanku, a następnie udzielają, zadzierając nosa, rad i wysyłają żołnierzy w regiony, gdzie najczęściej nie mają czego szukać" - czytamy w komentarzu w "Die Welt". Takie akcje są przeprowadzane zwykle bez zdefiniowania celu i bez samokrytycznej oceny poprzednich misji - zauważa krytycznie komentator. "Europejskim ministrom spraw zagranicznych chodzi przede wszystkim o to, by pokazać się i wejść na schodki, by stanąć tak wysoko jak Amerykanie" - pisze "Die Welt". "Rosjanie przygotowują się do wkroczenia" Teraz wymyślono unijną misję na granicy ze Strefą Gazy. "Wiele nie zaszkodzi, ale i wielu korzyści z niej też nie będzie" - ocenia komentator zaznaczając, że żadna unijna misja wojskowa na Bliskim Wschodzie nie przyniosła wymiernych rezultatów. Przypomina w tym kontekście decyzję z 2007 roku o uniemożliwieniu szmuglu broni do Libanu. Niemcy wysłali wtedy nawet fregatę, co rozbawiło Hezbolah - pisze Schuster. Spokój na Bliskim Wschodzie mogą zapewnić tylko trzy strony - Izrael, Palestyńczycy i Egipt - podkreśla komentator. "Kiedy wreszcie w Berlinie rozpocznie się debata nad tym, o jakie regiony Niemcy powinny się szczególnie troszczyć? Kiedy Niemcy odkryją wreszcie Bliski Wschód, gdzie Republika Federalna może rzeczywiście zrobić coś rozsądnego?" - pyta Schuster. "Bliskim Wschodem dla Niemców jest Europa Wschodnia i Ukraina. Przy jej granicach Rosjanie przygotowują się do wkroczenia. To jest Bliski Wschód Unii Europejskiej" - konkluduje komentator "Die Welt".