"Elity rządzące obecnie w Moskwie nie mają siły, aby w rozsądny sposób zmodernizować swój kraj, ale dysponują za to wolą i potencjałem, aby zaszkodzić projektowi europejskiemu" - pisze warszawski korespondent "Die Welt" Gerhard Gnauck. "Moskwa nie planuje oczywiście, jak w czasach Układu Warszawskiego, pancernego ataku w kierunku Kanału La Manche" - zastrzega autor. Natomiast podział UE, szczególnie w kwestii "Ostpolitik", czyli polityki wobec Rosji, oraz "dyskredytacja europejskiego modelu państwa i społeczeństwa są celami, które zdaniem Kremla "znajdują się w zasięgu ręki". Zdaniem Gnaucka podział i osłabienie UE ułatwiłoby Rosji realizację bardziej dalekosiężnych celów. Jednym z nich jest współpraca w dziedzinie energii, która ma z punktu widzenia moskiewskich elit decydujące znaczenie. Wpływy ze sprzedaży źródeł energii decydują o przeżyciu tych elit - wyjaśnia niemiecki dziennikarz. Drugim strategicznym celem jest "powstrzymanie zachodnich wpływów", czyli demokratycznych tendencji w krajach sąsiadujących z Rosją. Jak podkreśla Gnauck, Niemcy i niemiecko-rosyjska współpraca w dziedzinie energii odgrywają z punktu widzenia Moskwy kluczową rolę. "Żaden inny kraj nie jest tak mocno jak Niemcy zaangażowany w putinowską piramidę" - czytamy w "Die Welt". Komentator zwraca uwagę, że od aneksji Krymu w Niemczech nasila się tendencja do krytycznej oceny rosyjskiej polityki. W polityce zagranicznej Rosja przejęła ponownie rolę "samozwańczego żandarma Europy", tak jak za czasów cara Mikołaja I w okresie Wiosny Ludów w 1848 roku - pisze Gnauck. "Rosja była wówczas bastionem reakcji" - zaznacza korespondent "Die Welt" i ocenia, że narody w Europie Środkowej i Wschodniej znów muszą się obawiać.