Reporterzy opiniotwórczej "Die Welt" udali się do Reutlingen w Badenii-Wirtenbegii i rozmawiali z organizatorami marszu pamięci, który odbył się w minioną sobotę (30.07.2017) w związku ze śmiercią 45-letniej Polki Jolanty K. zabitej nożem przez 21-letniego Syryjczyka. Do zabójstwa doszło w biały dzień, w centrum miasta. Przebieg tej zbrodni relacjonuje w rozmowie z "Die Welt" Mariusz S. Polak widział prawie cały przebieg zbrodni i mówi, że ciągle nie może pojąć, co się stało. Pomimo, że nie znał zabitej Polki, zorganizował marsz milczenia - ku jej czci, zaznacza. Reporterów berlińskiego dziennika Polak zapewnia, że “nie chodzi mu o żadne polityczne przesłanie". Że tak nie jest, dziennikarze wnioskują z kolejnych wypowiedzi mężczyzny: "W Niemczech jest tak wiele osób z Syrii dopuszczających się przemocy" oraz "Dla nas jest jednak ważne, żeby nie zamiatano spraw pod dywan". Tymczasem - jak podaje gazeta - według Federalnego Urzędu Kryminalnego migranci z Syrii, Afganistanu czy Iraku są nikłym stopniu uwikłani w przestępstwa popełniane w Niemczech. Reporterzy Hannelore Crolly i Joergowi Winterbauer zaobserwowali w czasie pobytu w Reutlingen, że “straszliwą śmierć Jolanty K. każdy interpretuje na swój sposób". Prawicowi ekstremiści rozwinęli na miejskim placu transparent, na którym domagają się wydalania migrantów, bo, ich zdaniem, "integracja poniosła fiasko". Jednak w tej kwestii opinie w Reutlingen są podzielone. "Die Welt" cytuje przewodniczącego lokalnego oddziału partii Lewica. Polityk wskazuje na wyniki śledztwa, według których ofiara i sprawca byli parą: "To, co wydarzyło się w niedzielę było zbrodnią w afekcie. To, że mężczyzna jest Syryjczykiem, nie może być wykorzystywane do celów politycznych" - mówił stanowczo reporterom "Die Welt". Warszawa domaga się wyjaśnienia przyczyn zbrodni Tymczasem "fala szoku" z powodu zabójstwa Polki w Reutlingen "ogarnęła już najwyższe poziomy polityki". "Die Welt" informuje, że szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski "pośrednio obarczył niemiecki rząd współwiną za przemoc" - "za stan bezpieczeństwa w Niemczech". Minister Waszczykowski powiedział, że rząd Polski oczekuje, że niemieccy politycy wytłumaczą stronie polskiej przyczyny tej zbrodni. Berliński dziennik donosi tymczasem, że policja z Reutlingen już dzień po zbrodni poinformowała, że zabójstwa dokonano w afekcie, że sprawca miał mieć problemy natury psychicznej, a kobieta i mężczyzna znali się i byli parą. A to szczególnie oburza wielu Polaków, "którzy widzą w tym pośmiertne poniżanie i szydzenie z Jolanty K." - piszą autorzy reportażu w "Die Welt". Kontrowersje wokół przyczyny zabójstwa Znajomi i przyjaciele zamordowanej kobiety "wątpią w intymny związek katoliczki i matki czworga dzieci z o połowę młodszym od niej wiekiem muzułmańskim migrantem z Aleppo". Tymczasem, jak donosi "Die Welt", rzecznik miasta Reutlingen zapewnia, że "jeszcze w nocy przed zbrodnią pracownicy ochrony widzieli Jolantę K. w miejscu zakwaterowania migrantów, gdzie Syryjczyk miał jednoosobowy pokój". Jolanta K. miała tego dnia wrócić do Reutlingen po pięciodniowym pobycie w rodzinnym miasteczku Dąbrowa Tarnowska, gdzie u babci mieszka jej ośmioletnia córeczka. Tym informacjom zaprzecza jednak przyjaciółka Jolanty K. Reporterom "Die Welt" powiedziała, że tego samego wieczoru rozmawiała z nią w pensjonacie, w którym mieszka. "Jola nie miała żadnego romansu. Ciężko pracowała, aby wysłać dzieciom jak najwięcej pieniędzy" - cytuje kobietę berliński dziennik. Przyjaciele zabitej Polki mówią o niej niemieckim reporterom w samych superlatywach. Jolanta K. przybyła do Niemiec po rozwodzie, imała się różnych prac, żeby się utrzymać. Opowiadała też, że przed dwoma miesiącami zakochał się w niej Syryjczyk, który "ciągle ją zaczepia, dzwoni i chce się z nią ożenić", a "ona go ciągle odprawia". Dwa razy świadkiem tego była nawet przyjaciółka Jolanty K. Przed zabójstwem telefonowała z nią. Jolanta K. pracowała jako sprzątaczka w budce z kebabami. Tam był zatrudniony też Syryjczyk. Przyjaciółka zamordowanej Polki opowiada reporterom "Die Welt" także o ciągłych narzekaniach Jolanty K. na Syryjczyka Mohamada. Miał brać narkotyki i ją ciągle obrażać. Kobieta miała wręcz powiedzieć, że "nie wie, czy jej czegoś złego nie zrobi". Tymczasem dochodzenie w sprawie morderstwa Polki w Reutlingen prowadzi dziesięcioosobowy zespół śledczych. Rzecznik policji powtarza, że motywem zbrodni w Reutlingen był zawód miłosny ("Beziehungstat"). Jednak określenie to nie wyjaśnia bynajmniej wszystkiego, co się wydarzyło, konstatują reporterzy "Die Welt" po wyjeździe rekonesansowym do Reutlingen. Barbara Cöllen (opr.), Redakcja Polska Deutsche Welle