Macron był przed wystąpieniem "fetowany w Davos niczym mesjasz, który uratuje Europę, a nawet cały świat" - ocenia gazeta, zarzucając prezydentowi Francji, że wygłosił zbyt długie i wypełnione ogólnikami przemówienie."Ogólnie rzecz biorąc, mowa była o zmianie, którą państwo ma wręcz przyspieszyć" - pisze "Die Welt", przypominając, że Macron apelował o to, by państwo zamiast chronić obywateli przed zmianami umożliwiało im udział w tych zmianach, a następnie ogłosił, że "Francja powróciła". "Na tym przemówienie mogło się właściwie zakończyć i Macron po raz kolejny sprostałby stawianym mu oczekiwaniom. Jednak Macron (...) mówił dalej"; "poruszał coraz to nowe tematy (...), a rozwiązania, jakie proponował, sprowadzały się zawsze do tego samego - więcej międzynarodowej współpracy w Europie i poza nią, więcej regulacji (...)" - ocenia "Die Welt". Jak zauważa dziennik, "sądząc po minach słuchaczy, (Macron) swoim wystąpieniem w Davos nie wyświadczył wielkiej przysługi ani sobie, ani swojemu krajowi. Wśród części publiczności podnosiły się głosy, że "czar prysł" ". Zgoła odmiennie ocenia "Die Welt" środowe wystąpienie Angeli Merkel, która po dwóch latach nieobecności na WEF miała w Davos - zdaniem gazety - "swój comeback". Wypowiadając się przeciwko protekcjonizmowi i nacjonalizmowi, ale za międzynarodową współpracą i wyciąganiem wniosków z przeszłości, Merkel wzywała Europę do odpowiedzi na reformę podatkową w USA. Tym samym "zapowiedziała walkę nie tylko z prezydentem USA Donaldem Trumpem, którego nie wymieniła z nazwiska, ale w pewnym sensie także (...) z Macronem". "Macron, który wykorzystał dla siebie próżnię władzy w Niemczech w ostatnich miesiącach (spowodowaną przedłużającymi się negocjacjami w sprawie rządu - PAP), znów ma u swego boku równorzędnego partnera, który jest dla niego także przeciwwagą - taki był sygnał (od Merkel) w Davos" - podkreśla "Die Welt". "Tegoroczne wystąpienie (niemieckiej kanclerz w Davos) zostanie dobrze zapamiętane przez uczestników WEF. Chodziło nie tylko o to, że wygłosiła mocne przemówienie, ale też o to, że unikała przy tym pouczania obecnej elity" oraz że "rozliczała siebie i swych politycznych partnerów z kwestii kryzysu uchodźczego" - czytamy w czwartkowym komentarzu w "Die Welt".