"Czego można się spodziewać po człowieku, który dziś mówi jedno, a jutro sam sobie zaprzecza? Który tak często nagina prawdę, że już dawno straciło się rachubę, która wersja prawdy jest aktualna" - pyta "Suedeutsche Zeitung". Komentator gazety zwraca uwagę, że w imprezach tego rodzaju w Rosji nie chodzi o prawdę czy nieprawdę, lecz "o poczucie, o złudzenie jedności między narodem a prezydentem, łączących się raz do roku za pomocą telewizji, telefonu i internetu". "Po tym spotkaniu uczestnicy pytają się wzajemnie: jak sądzisz, w jakim humorze był nasz patron?" - czytamy w "SZ". Zdaniem komentatora po "rodzinnym spotkaniu" w czwartek można odpowiedzieć, że "patron" był nastawiony pojednawczo. Na przygotowane pytanie, kim są wrogowie Rosji, odpowiedział: Rosja nie ma prawdziwych wrogów. "To inny ton niż podczas spotkania rok temu i być może pierwszy sygnał, że przygotowywana jest normalizacja relacji (z Zachodem)" - spekuluje "SZ", zastrzegając jednak, że mógł to być u Putina "jedynie nastrój chwili". Władimir Putin nie ukrywa, że jego Rosja ma rachunki do uregulowania nie tylko z Ukrainą - pisze Michael Stuermer w "Die Welt". Rosja jest znów, jak 75 lat temu określał ją Winston Churchill, sekretem w zagadce otoczonej tajemnicą. "Kreml jest światem samym w sobie" - czytamy w "Die Welt". Aktualne do dziś pozostały cele carów - tak dawnych, jak i nowych - aby Zachód nie zbliżał się zbyt blisko do rosyjskich granic - ani terytorialnie, ani wojskowo, ani kulturowo, ani też politycznie. "Rosja czuje się bezpiecznie tylko wtedy, gdy po obu stronach granicy stoją rosyjscy żołnierze" - pisze Stuermer. "Upłynie dużo czasu, zanim Rosja stanie się ponownie uczestnikiem liberalnego ładu światowego. Do tego czasu potrzebujemy dużo zimnej krwi, równowagi i mądrej podwójnej strategii, która w czasach zimnej wojny łączyła odstraszanie z odprężeniem" - konkluduje Stuermer. "Berliner Zeitung" pisze, że Putin zmienił gruntownie europejski świat jak żaden inny polityk doby współczesnej. Autor komentarza wskazuje na dyskusję w krajach skandynawskich o ewentualnym wejściu do NATO i stwierdza: "Tak, mamy do czynienia z nową zimną wojną". Jego zdaniem rozwiązanie problemów bezpieczeństwa za pomocą środków militarnych jest niemożliwe. Armie Litwy, Łotwy i Estonii razem nie dorównują siłą policji w Petersburgu. Nic nie pomoże wymachiwanie przez NATO "szpicą" - ostrzega "Berliner Zeitung". Przypomina, że prowokacje podejmowane przez Putina jak dotąd zatrzymywały się na granicy Sojuszu. "Nie jest to powód, by rozszerzać obszar NATO. Przyjęcie nowych członków byłoby prowokacją ze strony Zachodu. Status quo oznacza przynajmniej stabilizację, nawet jeśli na Ukrainie inaczej patrzy się na ten problem" - pisze "Berliner Zeitung".