"Ujawniony przez (Edwarda) Snowdena skandal i łamanie prawa przez NSA doprowadziły do wzrostu nastrojów antyamerykańskich. Wielu Niemców reaguje jednak (na te zjawiska) zbyt emocjonalnie, narażając na szwank nie tylko sojusz, lecz także własne bezpieczeństwo" - pisze autor komentarza Jacques Schuster. Do tej pory zjawisko antyamerykanizmu można było porównać z odpływami i przypływami morza - czytamy w "Die Welt". Po fali irytacji nadchodziła fala uspokojenia; rzadko kiedy poziom podnosił się niebezpiecznie wysoko grożąc przelaniem się przez wały - pisze Schuster zaznaczając, że od 1949 roku, kiedy powstała RFN, "niebezpieczeństwo powodzi nie istniało". "Na szczęście do dziś nie doszło do radykalnej zmiany. Jednak od czasu zjednoczenia Niemiec mnożą się oznaki wskazujące na głęboką alienację, co sprawia, że powódź stała się groźbą realną" - ocenia komentator. Jak zauważa Schuster, kłótnie i nieporozumienia między sojusznikami "istniały zawsze i zawsze będą istniały", jednak "dobór słów po stronie niemieckiej świadczy o żywionych urazach" i pragnienie "bycia urażonym". "Nie ma to nic wspólnego z rozsądkiem i oznaczałoby początek końca małżeństwa, gdyby Ameryka i Niemcy były parą" - czytamy w "Die Welt". Schuster wskazuje na szereg paradoksów charakterystycznych dla niemiecko-amerykańskich relacji. "Niemcy żyją pod amerykańskim parasolem ochronnym, ale są oburzeni z powodu wojsk USA" - zwraca uwagę autor komentarza krytykując, że jego rodacy pomijają fakt, iż USA zredukowały liczbę żołnierzy w Europe z 350 tys. do 67 tys. i wycofały swoje czołgi. Wyraża zdziwienie, że obecnie Niemcy irytują się zarzucając Ameryce prężenie muskułów, gdy w rzeczywistości Pentagon planuje - na wyraźną prośbę sojuszników - wysłanie do Europy sprzętu dla "jednej jedynej brygady". Podobne zakłamanie panuje w Niemczech w podejściu do służb wywiadowczych - uważa Schuster. Na co dzień Niemcy traktują ich obecność jako coś oczywistego i aresztują dzięki nim islamskich terrorystów, oburzają się jednak, gdy służby nie zachowują się tak, jak sobie Niemcy wyobrażają. Śledząc dyskusję w Niemczech można by odnieść wrażenie, że USA postępują jak Korea Północna - zauważa komentator. Schuster ostrzega, że w przypadku zerwania niemiecko-amerykańskiego sojuszu nie istnieje partner, który mógłby zastąpić Amerykę. Inny wiodący niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" stawia w związku z wynikami ankiety pytanie, czy "niemiecka orientacja na Zachód nie była bardziej powierzchowna niż się wszystkim wydawało?" Sondaż przeprowadzony w 40 krajach przez ośrodek Pew Research wykazał, że badani w większości pozytywnie oceniają Stany Zjednoczone, ich gospodarkę czy kampanię przeciwko Państwu Islamskiemu. Średnio 69 proc. ludzi na świecie postrzega USA przychylnie. Badanie zostało przeprowadzone między marcem a majem; uwzględniono w nim odpowiedzi ponad 45 tys. respondentów. Z sondażu wynika, że tylko 50 proc. Niemców pozytywnie ocenia USA; 45 proc. ma o Ameryce negatywną opinię. Tylko 43 proc. uważa, że amerykański rząd broni praw człowieka. Wśród państw NATO bardziej negatywny wizerunek Stanów Zjednoczonych mają tylko Turcy.