Przypomnijmy, że we wtorek, 16 lipca, Parlament Europejski zatwierdził wybór Ursuli von der Leyen na stanowisko szefowej Komisji Europejskiej. Niemka zdobyła tylko osiem głosów więcej niż wynosił wymagany próg do zatwierdzenia jej kandydatury. "Dziennik Gazeta Prawna", powołując się na źródła rządowe, informuje, że von der Leyen dzwoniła do Mateusza Morawieckiego, by zabiegać o poparcie europosłów PiS. Wcześniej Jarosław Kaczyński przekazał, że do Morawieckiego dzwoniła w tej sprawie także Angela Merkel. Von der Leyen chciała "zabezpieczyć tyły w Warszawie" ze względu na opór wśród niemieckich socjaldemokratów - czytamy w gazecie. "Niewiele brakowało, aby nie została wybrana. Trzeba to powiedzieć, że zaważyły głosy polskiej delegacji Prawa i Sprawiedliwości. Wygrała dzięki naszym głosom" - powiedział po głosowaniu w PE europoseł PiS Ryszard Legutko. "Jestem przekonany, że Ursula von der Leyen będzie chciała działać na rzecz znacznie lepszych relacji między Komisją Europejską a polskim rządem niż to do tej pory" - stwierdził z kolei Ryszard Czarnecki. Poparcie europosłów PiS dla Niemki zawisło na włosku po tym, jak Beata Szydło dwukrotnie przegrała głosowania na przewodniczącą jednej z komisji Parlamentu Europejskiego, co polskie władze uznały za złamanie wcześniejszych ustaleń.Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej"