Jak mocny był ten impuls dla Ukrainy po wyborach prezydenckich, można było zauważyć po zachowaniu premiera Arsenija Jaceniuka podczas jego wizyty w Berlinie. Wcześniej przebywał w stolicy Niemiec jako przywódca demonstrantów z Majdanu, tym razem przybył, jako suwerenny wysłannik nowo wybranego prezydenta Piotra Poroszenki. I określił w Urzędzie Kanclerskim obrany przez Ukrainę proeuropejski kurs, jako jedyny, dla którego nie ma żadnej alternatywy. - Naszym celem jest, by Ukraina z nowym prezydentem na czele stała się krajem europejskim - powiedział Jaceniuk podczas konferencji prasowej, w której uczestniczyła również Angela Merkel. - Naród ukraiński oczekuje zmian i dlatego już w pierwszej turze wyborów w minioną niedzielę podjął jednoznaczną decyzję - stwierdził 40-letni premier Ukrainy. I jak zaznaczył, podczas nieformalnych rozmów z kanclerz Merkel, "nie dojdzie w Europie do powstania nowego Muru Berlińskiego". Arsenij Jaceniuk uhonorował też wyraźnie niemieckie wsparcie w procesie stabilizacji na Ukrainie. Proeuropejski kurs Ukraina podpisała dotąd polityczną część umowy stowarzyszeniowej z UE. Krok dalej są już Gruzja i Republika Mołdawska, które podpiszą 27 czerwca umowę stowarzyszeniową. Premierzy tych krajów przybyli z okazji wręczenia w czwartek w Akwizgranie prestiżowej nagrody Karola Wielkiego przewodniczącemu Rady Europejskiej Hermanowi Van Rompuy za zasługi w procesie integracji europejskiej. - Znaleźliśmy się w punkcie zwrotnym, który jest bardzo krytyczny w naszej historii - powiedział premier Mołdawii Iurie Leanci. Przez 20 lat jego kraj znajdował się w stanie upadku, stagnacji oraz izolacji, ale - jak zaznaczył premier Leanci - ten okres już minął i "Mołdawia pozostanie przy wybranym proeuropejskim kursie". Także Gruzja postrzega siebie jako kraj europejski, któremu ściślejsze powiązanie z UE pozwoli na pchnięcie kraju w kierunku reform. - Umowa stowarzyszeniowa jest dla nas równoznaczna z planem modernizacji kraju - powiedział premier Irakli Garibaszwili. Przejrzysta komunikacja z Rosją Kanclerz Angela Merkel mówiła o "silnych tendencjach destabilizujących", szczególnie na Ukrainie i w Mołdawii. - Z tego powodu Niemcy oraz UE czuły się odpowiedzialne, by prowadząc rozmowy z Rosją, nazywać rzeczy po imieniu - stwierdziła Angela Merkel. Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk jeszcze przed spotkaniem z kanclerz zaatakował ostro na konferencji w Berlinie rząd Rosji. Według jego informacji w ostatnich dniach przybyły z Rosji na wschodnią Ukrainę samochody ciężarowe z amunicją oraz bojówkami, które są szkolone i finansowane przez Rosję. Mimo ponawianych apeli rządu ukraińskiego, by uszczelnić newralgiczne odcinki granicy, rząd w Moskwie nie zrobił nic. - Jeśli Rosja się wycofa, możemy ten kryzys rozwiązać w ciągu dwóch tygodni - zapewnił premier. Jednocześnie nie pozostawił cienia wątpliwości, co do tego, że rząd ukraiński nie będzie tolerował ani prób oderwania wschodniej części kraju, ani "politycznych", czyli mocno zawyżonych cen rosyjskiego gazu. Premier Jaceniuk dał też jasno do zrozumienia, że po wyborach prezydenckich nie będzie więcej mowy o prowadzeniu rozmów z Rosją z pozycji słabszego. Nina Werkhäuser/Alexandra Jarecka, Redakcja Polska Deutsche Welle red.odp.: Małgorzata Matzke