Mija rok od zamachu na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie. Wiele wskazywało na to, że zamachowiec Anis Amri mogł być zatrzymany już wcześniej, ale urzędnicy zignorowali wiele przesłanek. Nowy system oceny zagrożenia opracowany dla Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA) ma wskazać, który z ok. 720 uznanych za niebezpiecznych radykalnych islamistów w Niemczech mógłby przeprowadzić zamach. System o nazwie "RADAR-ITE" opiera się na 73 pytaniach dotyczących cech takich jak socjalizacja czy gotowość do użycia przemocy, ale uwzględnia też czynniki ochronne, takie jak więzy rodzinne, dobra integracja czy pewne miejsce pracy. Policjanci sceptyczni Jeszcze przed zamachem w Berlinie BKA rozpoczął prace nad nowym systemem oceny i kontroli. Na początku śledczy sceptycznie podchodzili do nowej bazy danych. Kiedy zapisali w niej znane jeszcze sprzed zamachu w Berlinie dane Anisa Amriego, system zakwalifikował go w najwyższej czerwonej kategorii. Inaczej niż berlińska policja, która w Amrim nie widziała szczególnie niebezpiecznego islamisty. 82 niebezpiecznych islamistów Do końca listopada br. w nowej bazie danych znalazły się dane 205 niebezpiecznych islamistów. 82 zostało zakwalifikowanych do tej samej kategorii co Amri, czyli największego ryzyka. 96 osób oceniono jako "umiarkowanych" (i oznaczono kolorem żółtym), a 27 znalazło się w kategorii "wyraźne ryzyko“ (pomarańczowy). Nowy system ma pomóc policji w rozpoznaniu niebezpiecznych islamistów i na nich skoncentrować nadzór. Całkowita inwigilacja jest jednak z punktu widzenia policji niemożliwa - zaznacza Związek Zawodowy Policjantów (GdP). "Po pierwsze istnieją ścisłe ograniczenia takiej ingerencji w prawa osobiste, a po drugie policja ma około 24 urzędników do 24-godzinnej obserwacji. Brakuje zatem ludzi i podstaw prawnych" - powiedział szef GdP Oliver Malchow w wywiadzie dla "Heilbronner Stimme". Katarzyna Domagała, redakcja polska Deutsche Welle