"Rosja nie jest obecnie partnerem" - powiedziała von der Leyen. "Partnerzy dotrzymują zawartych porozumień" - wyjaśniła, zastrzegając, że "nie wolno dopuścić do tego, by Rosja stała się przeciwnikiem". Szefowa resortu obrony podkreśliła, że prezydent Rosji Władimir Putin swoją polityką wobec Ukrainy "całkowicie zniszczył zaufanie". "Z tego powodu musimy traktować bardzo poważnie obawy partnerów na Wschodzie" - powiedziała von der Leyen "Spieglowi". NATO musi jej zdaniem zapewnić bezpieczeństwo tym krajom. "Niemcy wiedzą przecież sami, co to znaczy mieszkać przy granicy z Układem Warszawskim. Sojusznicy zapewniali nam bezpieczeństwo, co pozwoliło na powstanie prosperujących Niemiec Zachodnich. Nie zapomnieliśmy tego" - powiedziała von der Leyen. Minister zastrzegła, że w zglobalizowanym świecie nie da się rozwiązać wielu kryzysów bez Rosji. "Musimy uczynić wszystko, by skłonić Rosję do powrotu na drogę dialogu" - powiedziała. Von der Leyen oceniła sceptycznie możliwość rozlokowania na stałe jednostek bojowych NATO na wschodnich rubieżach Sojuszu - w Polsce i krajach bałtyckich. "Z punktu widzenia Polaków i krajów bałtyckich jest ważne, by NATO było zdolne do szybkiego reagowania. Dziś można to zagwarantować bez stacjonujących na stałe oddziałów" - wyjaśniła niemiecka minister obrony. Na pytanie, czy Sojusz byłby w stanie obronić kraje bałtyckie środkami konwencjonalnymi, von der Leyen odpowiedziała twierdząco. "NATO jest najsilniejszym sojuszem wojskowym na świecie. Prezydent Putin wie, że NATO jednomyślnie popiera swoich wschodnich członków. Dlatego nie naruszy suwerenności i integralności tych krajów" - zaznaczyła. Jako przykład zaangażowania Niemiec minister wymieniła plany wzmocnienia Wielonarodowego Korpusu Północny-Wschód, którego dowództwo znajduje się w Szczecinie. Jego trzon stanowią żołnierze niemieccy, polscy i duńscy. Zdaniem von der Leyen ten najbardziej na wschód wysunięty związek taktyczny Sojuszu Północnoatlantyckiego jest przykładem "nowoczesnej filozofii NATO". "Oddziały (tworzące Korpus) stacjonują w różnych krajach Europy, wspólnie ćwiczą, a w sytuacji zagrożenia są zdolne do wspólnych operacji" - wyjaśniła minister. "Stacjonowanie wielkich zgrupowań w jednym miejscu nie jest potrzebne. To przestarzała koncepcja z czasów zimnej wojny" - powiedziała von der Leyen tygodnikowi "Der Spiegel".