Ukraińscy dziennikarze wertują obecnie tysiące stron akt, które - jak mówią - znaleźli w prezydenckiej rezydencji pod stolicą. Część z nich trafiła już do internetu. Choć jego prawdziwości na razie nie można się zweryfikować, deputowany ukraińskiego parlamentu i były wiceminister spraw wewnętrznych Hiennadi Moskal opublikował w sieci dokument, przedstawiający szczegóły rozmieszczenia wokół placu Niepodległości w Kijowie strzelców wyborowych i otwarcia ognia do demonstrujących tam ludzi. Według dokumentu, jeśli do akcji by doszło, do snajperów dołączyć miało 22 tys. milicjantów, w tym około 2 tys. funkcjonariuszy służb prewencyjnych "Berkut", wspieranych przez wozy bojowe. Moskal - członek opozycyjnej partii Batkiwszczyna - powiedział, że zamieścił dokument w internecie w celu wywarcia presji na nowe władze, aby postawiły Janukowycza przed wymiarem sprawiedliwości. Jeden z przeglądających akta dziennikarzy przywoływany przez Reutera poinformował, że jeszcze w tym tygodniu opinia publiczna pozna treść większej ilości podobnych dokumentów.