Walter Palmer pojawił się pod swoim gabinetem dentystycznym w Bloomington, w stanie Minnesota. Czekali tam na niego protestujący i dziennikarze - informuje "Minneapolis Star Tribune". Mężczyzna wszedł do budynku, nie reagując na zaczepki ze strony zgromadzonych. Na miejscu była też policja, ale nie ma żadnych informacji o incydentach.W weekend Palmer udzielił wywiadu, w którym twierdzi, że on i jego koledzy nie zdawali sobie sprawy, że zwierzę było jedną z największych atrakcji Parku Narodowego Hwange. Jego zdaniem polowanie, w którym brał udział, było legalne.Prawnik Palmera dodał, że nie ma żadnych oficjalnych zarzutów dla jego klienta.Lew Cecil miał na sobie obrożę wskazującą na to, że był objęty programem badawczym prowadzonym przez naukowców z uniwersytetu w Oxfordzie. Palmer twierdzi, ze nie był w stanie jej dojrzeć, bo była zasłonięta przez grzywę zwierzęcia. Poza tym było ciemno. Mężczyzna podkreślił, że wrzawa jaka rozpętała się wokół tego wydarzenia, jest szczególnie trudna dla jego żony i córki, które były atakowane w mediach społecznościowych.Władze Zimbabwe wystosowały do USA wniosek o ekstradycję Palmera.