Amerykański sportowiec poznał Kim Dzong Una w 2013 roku, gdy udał się do Korei Północnej na pokaz koszykówki. Później odwiedzał ten kraj kilkakrotnie. Niektóre media sugerowały, że był nieformalnym pośrednikiem pomiędzy Białym Domem a Pjongjangiem. Dennis Rodman nazywa Kim Dzong Una przyjacielem. "On myśli w kategoriach 21. wieku, stara się dokonać postępu w swoim kraju. Donald Trump wykonuje świetną robotę demonstrując, że Ameryka ma otwarte ramiona" - mówił z Singapuru, dokąd udał się, by być obecnym w miejscu historycznego szczytu. Słynny koszykarz, który popierał Donalda Trumpa podczas kampanii wyborczej, wyraził uznanie dla prezydenta USA, że stara się nawiązać pozytywne relacje z Kim Dzong Unem. "Ten facet chce podróżować po świecie, chce przybyć do Ameryki, chce cieszyć się życiem, chce aby jego naród mógł cieszyć się życiem" - powiedział Dennis Rodman. Gdy prowadzący rozmowę zwrócił uwagę, że mówi o dyktatorze, który odpowiada za śmierć i cierpienia tysięcy ludzi, Dennis Rodman odpowiedział, że nie zajmuje się polityką i że koncentrował się na zbudowaniu przyjaznych relacji. "Reszta jest w rękach prezydenta Trumpa i Białego Domu" - dodał. Koszykarz apelował o cierpliwość. Podkreślił, że nic nie wydarzy się w ciągu jednej nocy i że szczyt Trump-Kim rozpoczyna proces, który może doprowadzić do tego, że świat stanie się bezpieczniejszy.